Stare kartoflisko
Strona 4 z 7 • Share
Strona 4 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Stare kartoflisko
First topic message reminder :
Niegdyś atrakcyjne i urodzajne pole znajdujące się na samym skraju miasta, przez lata zaniedbań zmieniło się w niepotrzebny nikomu ugór. Chociaż wygląda dość przygnębiająco, nie zniechęca to studentów do organizowania na nim hucznych ognisk. Położony na odludziu teren idealnie nadaje się też do pojedynków o honor, chwałę czy inne tego typu głupoty.
Veneficium
Re: Stare kartoflisko
The member 'Vuko Vánagandr' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 63
'k100' : 63
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Uśmiechnęła się słodko (na ile to ona potrafiła), gdy Finta zapewnił ją, że nie zamierzają jej pominąć, a później zaśmiała się, słysząc jego ofertę i trochę się do niego nachyliła.
- Takiś siebie pewien? W takim razie, niech wygra lepszy - syknęła, nie tracąc z twarzy szerokiego uśmiechu, a później pokazała mu koniuszek języka. Uwielbiała tak przekomarzać się z ludźmi, ale jeszcze bardziej uwielbiała wygrywać, więc z pewnością nie zamierzała pozwolić, by chłopak ją pokonał. Chociażby i miała całą niedzielę przeleżeć w łóżku z kacem, ona albo wygra te zawody, albo im tu zezgonuje, bo o zwykłym poddaniu się nie było nawet mowy. Odejść od stołu z klasą? Nieee, z tarczą albo na tarczy, jak to mówią.
Przyjęła szklankę od Vuko, a później zerknęła na stojącą obok Tall i posłała jej jadowity uśmieszek. Może i Sam jak dotąd nie miała okazji poważnie uprzykrzać dziewczynie życia, ale doskonale wiedziała, że już nawet sam jej sposób bycia potrafi niektórych wyprowadzać z równowagi, w tym jak widać również tę Brytyjkę.
- O, czyli jednak z nami pijesz - wzniosła toast w stronę przybyłego Nathana, ale nie zdążyła nawet unieść do końca szklanki, gdy w stronę chłopaka poleciała talia kart. Czarownica parsknęła śmiechem.
- A tej co zrobiłeś? - rzuciła zaczepnie, ale nie spodziewała się doczekać żadnej poważnej odpowiedzi, więc zerknęła teraz na doktoranta, który postanowił rozpocząć zabawę.
- Zdrowie. - Uniosła szklankę w stronę towarzyszy, a później szybko opróżniła jej zawartość. Która to już była dzisiaj? Czwarta w ciągu dwóch godzin? Byłoby łatwiej, gdyby wcześniej już tyle nie wypiła, ale skąd mogła wiedzieć, że Finta zarzuci takim pomysłem? Musiała zacisnąć zęby i grać dalej, bo w tym momencie nie było już odwrotu.
- Takiś siebie pewien? W takim razie, niech wygra lepszy - syknęła, nie tracąc z twarzy szerokiego uśmiechu, a później pokazała mu koniuszek języka. Uwielbiała tak przekomarzać się z ludźmi, ale jeszcze bardziej uwielbiała wygrywać, więc z pewnością nie zamierzała pozwolić, by chłopak ją pokonał. Chociażby i miała całą niedzielę przeleżeć w łóżku z kacem, ona albo wygra te zawody, albo im tu zezgonuje, bo o zwykłym poddaniu się nie było nawet mowy. Odejść od stołu z klasą? Nieee, z tarczą albo na tarczy, jak to mówią.
Przyjęła szklankę od Vuko, a później zerknęła na stojącą obok Tall i posłała jej jadowity uśmieszek. Może i Sam jak dotąd nie miała okazji poważnie uprzykrzać dziewczynie życia, ale doskonale wiedziała, że już nawet sam jej sposób bycia potrafi niektórych wyprowadzać z równowagi, w tym jak widać również tę Brytyjkę.
- O, czyli jednak z nami pijesz - wzniosła toast w stronę przybyłego Nathana, ale nie zdążyła nawet unieść do końca szklanki, gdy w stronę chłopaka poleciała talia kart. Czarownica parsknęła śmiechem.
- A tej co zrobiłeś? - rzuciła zaczepnie, ale nie spodziewała się doczekać żadnej poważnej odpowiedzi, więc zerknęła teraz na doktoranta, który postanowił rozpocząć zabawę.
- Zdrowie. - Uniosła szklankę w stronę towarzyszy, a później szybko opróżniła jej zawartość. Która to już była dzisiaj? Czwarta w ciągu dwóch godzin? Byłoby łatwiej, gdyby wcześniej już tyle nie wypiła, ale skąd mogła wiedzieć, że Finta zarzuci takim pomysłem? Musiała zacisnąć zęby i grać dalej, bo w tym momencie nie było już odwrotu.
Ostatnio zmieniony przez Samantha Kastner dnia Pią Lut 10, 2017 4:41 am, w całości zmieniany 1 raz
Samantha Kastner
Re: Stare kartoflisko
The member 'Samantha Kastner' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 93
'k100' : 93
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Być może porzucenie nieznajomej jeszcze zanim zdążyła się odezwać nie było zbyt uprzejme ze strony Nathana jednak chłopak nie miał teraz do tego głowy, bo za bardzo skupił się na zabawie z dawno niewidzianymi znajomymi. Dopiero oberwanie czymś w głowę przypomniało mu, że mógł chociaż grzecznie przeprosić, że się ulatnia zamiast potraktować dziewczynę, jakby ta zniknęła.
Syknął bardziej z zaskoczenia niż z bólu i odwrócił się na pięcie do przeklinającej go dziewczyny. Prawdę mówiąc, jej skrajna reakcja go zaniepokoiła do tego stopnia, że wysłuchał jej bluzgów w milczeniu i dopiero po wszystkim powiedział ciche i niepewne "przepraszam", którego wściekła czarownica pewnie nawet nie dosłyszała. Kiedy Mer zniknęła mu już w tłumie, Nate spojrzał na ziemię, by sprawdzić, czym oberwał, a gdy dostrzegł na niej porozrzucane karty tarota, niewiele się zastanawiając, schylił się i pospiesznie je pozbierał, a później włożył do kieszeni z zamiarem zwrócenia ich nieznajomej, by chociaż tak zadośćuczynić jej tę niewątpliwą zniewagę.
Kiedy już się wyprostował, odepchnął wspomnienie tego zajścia na drugi plan i skupił się na zakładzie. Wziął do ręki szklankę i wzniósł toast w stronę każdego z uczestników, a później odwrócił się do najwyraźniej rozbawionej tym wszystkim Sam.
- Na to wygląda. - Uśmiechnął się do niej cierpko. Teraz nie chodziło już nawet o to, że dziewczyna zwyczajnie działała mu na nerwy, a o to, w co wpakowała jego przyjaciela. O ile inne wybryki jakoś jej jeszcze odpuszczał, o tyle to zapamięta jej na długo. Nic takiego się nie stało? Może nawet Brytyjczyk doszedłby do takiego wniosku, gdyby nie chodziło o Ann i Remiego. Ta dwójka wyglądała tu tak nieporadnie, że aż prosiła się o opiekę przez co Nathan zaczął czuć się za nich odpowiedzialny i każdy atak skierowany w ich stronę denerwował go jeszcze bardziej.
- Nie twoja sprawa - warknął zaciskając zęby, a później jeszcze raz zerknął w stronę pijących i sam przechylił swoją szklankę. Wypił jej zawartość wolniej niż Vuko i Sam, ale z pewnością nie zatrzymał przez to kolejki. Po odstawieniu szklanki na stół, nalał sobie do niej trochę wody, którą również wypił. Taki nawyk ratujący przed kacem.
Syknął bardziej z zaskoczenia niż z bólu i odwrócił się na pięcie do przeklinającej go dziewczyny. Prawdę mówiąc, jej skrajna reakcja go zaniepokoiła do tego stopnia, że wysłuchał jej bluzgów w milczeniu i dopiero po wszystkim powiedział ciche i niepewne "przepraszam", którego wściekła czarownica pewnie nawet nie dosłyszała. Kiedy Mer zniknęła mu już w tłumie, Nate spojrzał na ziemię, by sprawdzić, czym oberwał, a gdy dostrzegł na niej porozrzucane karty tarota, niewiele się zastanawiając, schylił się i pospiesznie je pozbierał, a później włożył do kieszeni z zamiarem zwrócenia ich nieznajomej, by chociaż tak zadośćuczynić jej tę niewątpliwą zniewagę.
Kiedy już się wyprostował, odepchnął wspomnienie tego zajścia na drugi plan i skupił się na zakładzie. Wziął do ręki szklankę i wzniósł toast w stronę każdego z uczestników, a później odwrócił się do najwyraźniej rozbawionej tym wszystkim Sam.
- Na to wygląda. - Uśmiechnął się do niej cierpko. Teraz nie chodziło już nawet o to, że dziewczyna zwyczajnie działała mu na nerwy, a o to, w co wpakowała jego przyjaciela. O ile inne wybryki jakoś jej jeszcze odpuszczał, o tyle to zapamięta jej na długo. Nic takiego się nie stało? Może nawet Brytyjczyk doszedłby do takiego wniosku, gdyby nie chodziło o Ann i Remiego. Ta dwójka wyglądała tu tak nieporadnie, że aż prosiła się o opiekę przez co Nathan zaczął czuć się za nich odpowiedzialny i każdy atak skierowany w ich stronę denerwował go jeszcze bardziej.
- Nie twoja sprawa - warknął zaciskając zęby, a później jeszcze raz zerknął w stronę pijących i sam przechylił swoją szklankę. Wypił jej zawartość wolniej niż Vuko i Sam, ale z pewnością nie zatrzymał przez to kolejki. Po odstawieniu szklanki na stół, nalał sobie do niej trochę wody, którą również wypił. Taki nawyk ratujący przed kacem.
Ostatnio zmieniony przez Nathan White dnia Sob Lut 11, 2017 4:23 pm, w całości zmieniany 2 razy
Nathan White
Re: Stare kartoflisko
The member 'Nathan White' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 38
'k100' : 38
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Gdy Vuko rzucił na jej pytanie potwierdzającą odpowiedzią, Ślizgonka nawet nie zastanawiała się dłużej nad tym, czy Finta na pewno zaakceptuje zmianę w zakładzie. Cóż, w najgorszym wypadku będzie musiała dorzucić jeszcze te dwa Galeony. Ostatecznie aż taka biedna nie była, więc mogła sobie na to pozwolić. Najwyżej będzie musiała prosić tatusia o pomoc. Ale zaraz, był jeszcze Fergus. Umrzeć z głodu jej nie da, tego była pewna. A na waciki... Waciki zawsze można sobie przetransmutować! Choćby i z kamieni, czy coś. Jakoś da sobie radę. Sięgnęła do torebki, aby wygrzebać cztery Galeony za siebie i kolejne cztery za to nieszczęsne stworzenie zwane jej przyjaciółką, którym pokarał ją los. Bała się, że potem może o tym zapomnieć. Co prawda nic jeszcze tego dnia nie piła, ale funkcjonowanie de facto w dwóch różnych światach - magicznym i mugolskim - było bardzo męczące. Zazwyczaj ludzie narzekają, że brakuje im dodatkowych godzin w ciągu dnia. Tall czasem było ich za dużo. Trudno było jej przygotować sobie normalną dietę czy choćby uporządkować odpoczynek w takim wypadku. Przez wakacje funkcjonowała bez tego i odwykła, a teraz znów musiała się przestawić. Obawiała się, że zmęczenie może dać o sobie znać podczas randki z alkoholem. No ale skoro powiedziało się "A" to trzeba powiedzieć też "Be".
- Cheers! - rzuciła, unosząc lekko szklaneczkę z trunkiem. Starała się przy tym możliwie mało patrzeć na Kastner, bo nawet sam wygląd dziewczyny sprawiał, że Angielka chciała się schlać i zapomnieć o istnieniu Sam. A to było ostatnie, co było jej teraz potrzebne. Bo właśnie, picie. Przytknęła szkło do ust i wychyliła nieco alkoholu. Przyjemne ciepło spłynęło jej po przełyku. Zachęcona miłym doznaniem poszła krok dalej i przykładem Vuko zdecydowała się wypić całą resztę do końca. Dopiero wtedy poczuła, że może jednak to był błąd. Zmęczenie i duża ilość alkoholu nie były dobrym połączeniem. Ale najważniejsze, to żeby jej tylko nie dali whisky do picia.
Odchrząknęła dyskretnie. Do głowy przyszedł jej pewien pomysł, ale nie była pewna tego, jak zareagują na niego po starcie inne osoby. Postanowiła jednak zaryzykować.
- Co wy na to, żeby sprawić, aby było jeszcze ciekawiej? Może przy każdym kielonku będziemy się kolejno pytać o jakieś żenujące sytuacje z życia i będzie trzeba odpowiadać, bo inaczej karniak? Albo po prostu przy kolejce trzeba powiedzieć o sobie coś żałosnego, bo jak nie, to karniak...? - zaproponowała, czując, że kopie i sobie piękny dołek. Ale co tam, raz się żyje!
- Cheers! - rzuciła, unosząc lekko szklaneczkę z trunkiem. Starała się przy tym możliwie mało patrzeć na Kastner, bo nawet sam wygląd dziewczyny sprawiał, że Angielka chciała się schlać i zapomnieć o istnieniu Sam. A to było ostatnie, co było jej teraz potrzebne. Bo właśnie, picie. Przytknęła szkło do ust i wychyliła nieco alkoholu. Przyjemne ciepło spłynęło jej po przełyku. Zachęcona miłym doznaniem poszła krok dalej i przykładem Vuko zdecydowała się wypić całą resztę do końca. Dopiero wtedy poczuła, że może jednak to był błąd. Zmęczenie i duża ilość alkoholu nie były dobrym połączeniem. Ale najważniejsze, to żeby jej tylko nie dali whisky do picia.
Odchrząknęła dyskretnie. Do głowy przyszedł jej pewien pomysł, ale nie była pewna tego, jak zareagują na niego po starcie inne osoby. Postanowiła jednak zaryzykować.
- Co wy na to, żeby sprawić, aby było jeszcze ciekawiej? Może przy każdym kielonku będziemy się kolejno pytać o jakieś żenujące sytuacje z życia i będzie trzeba odpowiadać, bo inaczej karniak? Albo po prostu przy kolejce trzeba powiedzieć o sobie coś żałosnego, bo jak nie, to karniak...? - zaproponowała, czując, że kopie i sobie piękny dołek. Ale co tam, raz się żyje!
Ostatnio zmieniony przez Tallulah Rossreeve dnia Nie Lut 12, 2017 12:19 am, w całości zmieniany 1 raz
Tallulah Rossreeve
Re: Stare kartoflisko
The member 'Tallulah Rossreeve' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 73
'k100' : 73
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Nie przejął się słowami Vuko, bo nie sądził, żeby ten był na tyle bezwzględny, żeby przyłożyć się do usunięcia go z ulotki. Nie przyjmował takiej opcji do wiadomości.
Wzniósł swoją szklankę w toaście.
- Za ten wspaniały rok! - I wychylił za jednym razem. Popatrzył do pustej szklanki. - Aż szkoda tak w siebie wlewać, taki dobry. - Rozejrzał się za dolewką. Uzupełnił szklankę.
Na razie czuł się całkiem trzeźwo. Przed chwilą wypił trochę zaległości, ale nic mu to nie dało - zadowolony, że czuje się na siłach wygrać ten pojedynek, przyjrzał się reszcie. Swoje szanse ciągle oceniał na BARDZO WYSOKIE.
Nie zdążył skomentować tego, że Tall wchodzi do rozgrywki, ale oczywiście zgadzał się na to, żeby jednak przyłączyła się do ogólnego zakładu. Na razie wychodziła na wycofaniu się z poprzedniego obstawiania zwycięską ręką (Finta naprawdę czuł, że wygra, a wtedy straciłaby bezpowrotnie swoje dwa galeony). Na jej nową propozycję parsknął śmiechem.
- No dobrze, ja mogę się w to bawić. Nawet bardzo chętnie. Ale nie wiem, czy coś was jeszcze zdziwi. - Zastanowił się chwilę. - Naprawdę.
Po ostatnim słowie zamyślił się, grzebiąc w głowie w poszukiwaniu co ciekawszych rzeczy. Jedna rzecz budziła wątpliwości: co inni uważają za żenujące? Węgier w swoim słowniku nie miał takiego słowa. To znaczy - coś tam może wiedział, co powinno to znaczyć, ale żeby tak odnosiło się do jakichś faktów z jego życia?
- Od następnej kolejki? Vuko zaczyna? - Znowu się zaśmiał. No ciekawe - co na ten pomysł powie doktorant?
Wzniósł swoją szklankę w toaście.
- Za ten wspaniały rok! - I wychylił za jednym razem. Popatrzył do pustej szklanki. - Aż szkoda tak w siebie wlewać, taki dobry. - Rozejrzał się za dolewką. Uzupełnił szklankę.
Na razie czuł się całkiem trzeźwo. Przed chwilą wypił trochę zaległości, ale nic mu to nie dało - zadowolony, że czuje się na siłach wygrać ten pojedynek, przyjrzał się reszcie. Swoje szanse ciągle oceniał na BARDZO WYSOKIE.
Nie zdążył skomentować tego, że Tall wchodzi do rozgrywki, ale oczywiście zgadzał się na to, żeby jednak przyłączyła się do ogólnego zakładu. Na razie wychodziła na wycofaniu się z poprzedniego obstawiania zwycięską ręką (Finta naprawdę czuł, że wygra, a wtedy straciłaby bezpowrotnie swoje dwa galeony). Na jej nową propozycję parsknął śmiechem.
- No dobrze, ja mogę się w to bawić. Nawet bardzo chętnie. Ale nie wiem, czy coś was jeszcze zdziwi. - Zastanowił się chwilę. - Naprawdę.
Po ostatnim słowie zamyślił się, grzebiąc w głowie w poszukiwaniu co ciekawszych rzeczy. Jedna rzecz budziła wątpliwości: co inni uważają za żenujące? Węgier w swoim słowniku nie miał takiego słowa. To znaczy - coś tam może wiedział, co powinno to znaczyć, ale żeby tak odnosiło się do jakichś faktów z jego życia?
- Od następnej kolejki? Vuko zaczyna? - Znowu się zaśmiał. No ciekawe - co na ten pomysł powie doktorant?
Ostatnio zmieniony przez Finta Mészáros dnia Nie Lut 12, 2017 1:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
Finta Mészáros
Re: Stare kartoflisko
The member 'Finta Mészáros' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 28
'k100' : 28
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Lucy potrząsnęła głową i rozejrzała się dookoła jakby nieco zaskoczona. Chwila... jak ona w ogóle dołączyła do tego przedsięwzięcia? A, tak, zaraz sobie przypomniała. Przyszła po drzemce, zauważyła ciastko, chciała to ciastko, poszła do ciastka... a jak go nie wygra, to je ukradnie. Okej – plan idealny.
Idziemy dalej. Chociaż zakład obejmuje jedynie stanie... Dobra - to stoimy dalej i nie dajemy się przewrócić! Tall przecież wyłożyła za nią odpowiednią kwotę, stąd też żebrząca dziewczyna stanowczo nie miała czego się obawiać. No - żyć, nie umierać i pić. Na dodatek wszyscy zdawali się ją ignorować, więc zupełnie PRZYPADKIEM zapomniała dołożyć czegoś od siebie. Ależ to smutne, przykre i przygnębiające - trzeba być okrutnym na tym niewdzięcznym padole.
Obserwując jednak pozostałą piątkę (w tym napiętą atmosferę pomiędzy Nathanem i Samanthą – to dopiero była prawdziwa chemia! - proszę, nie przy ludziach), sięgnęła po szklaneczkę, którą wychyliła ze zbyt wielką pewnością siebie. Świadczyła o tym niezaprzeczalnie dezaprobująca reakcja jej organizmu. Panienka Happymeal najpierw poczuła nieprzyjemną pustkę w gardle, jakby w następstwie szorowania jej przełyku domestosem z przeceny. Z kolei jej żołądek, nie pozostając dłużnym (zacznijmy od tego, że nic nie pożyczał), postanowił demonstracyjnie się zbuntować, bulgocząc w rytm nieznanej nikomu melodii – był to popis muzyczny najwyższej jakości. Zresztą żadnego znamienitszego nie dało się uzyskać od naszej cudownej Lucy, której słoń w dzieciństwie nie tyle nadepnął na ucho, co przebiegł po nim, zawrócił i jeszcze trochę poskakał. Co później? Szukając wzrokiem dolewki, Lu odkryła niepokojący fakt, iż świat zaczął falować i zmierzał ku niechybnemu upadkowi – patrząc pozytywnie, przynajmniej wciąż nie wirował, a o jego zbliżającym się końcu nie raz i nie dwa już się wspominało. Studentka była niemniej pewna, iż niebawem wsiądzie na karuzelę, ze śmiechem mającej naprawdę niewiele wspólnego. A jakby tego wszystkiego było mało, Tallulah zaproponowała ten desperacki i jakże niechciany...
Hmm... Momencik.
Już się poprawiam. Jej wspaniała i jedyna w swoim rodzaju przyjaciółka wpadła na genialne rozwiązanie, które Lu jak najbardziej popierała. Po krótkim namyśle, zareagowała nań nadmiernie entuzjastycznie, podskakując odrobinę w miejscu (na szczęście się nie wywracając) oraz kiwając energicznie głową (kolejny słaby pomysł). Toż żenujące historie - cóż to takiego dla człowieka bez wstydu? A jak ładnie i zgrabnie można przy nich pociągnąć na dno swych przyjaciół, uchodzących za "tych porządnych"...
- Podbijam, jestem za! – Przy owym wykrzyknieniu dało się zaobserwować zaraźliwy (ponoć) uśmiech, zapewne próbujące coś podpalić, roziskrzone oczy, podejrzanie radosną mimikę oraz rękę uniesioną do góry z niewiadomej przyczyny - najprawdopodobniej knującą coś bez wiedzy reszty ciała. - I Finta, słodziutki, jak się nieco postarasz, bez wątpienia coś wymyślisz i dasz radę nas zaskoczyć. – Mrugnęła do niego, będąc niebywale z siebie zadowoloną - w szampańskim wnet nastroju.
Oto niech zacznie się zabawa. Spowiadajcie się.
Idziemy dalej. Chociaż zakład obejmuje jedynie stanie... Dobra - to stoimy dalej i nie dajemy się przewrócić! Tall przecież wyłożyła za nią odpowiednią kwotę, stąd też żebrząca dziewczyna stanowczo nie miała czego się obawiać. No - żyć, nie umierać i pić. Na dodatek wszyscy zdawali się ją ignorować, więc zupełnie PRZYPADKIEM zapomniała dołożyć czegoś od siebie. Ależ to smutne, przykre i przygnębiające - trzeba być okrutnym na tym niewdzięcznym padole.
Obserwując jednak pozostałą piątkę (w tym napiętą atmosferę pomiędzy Nathanem i Samanthą – to dopiero była prawdziwa chemia! - proszę, nie przy ludziach), sięgnęła po szklaneczkę, którą wychyliła ze zbyt wielką pewnością siebie. Świadczyła o tym niezaprzeczalnie dezaprobująca reakcja jej organizmu. Panienka Happymeal najpierw poczuła nieprzyjemną pustkę w gardle, jakby w następstwie szorowania jej przełyku domestosem z przeceny. Z kolei jej żołądek, nie pozostając dłużnym (zacznijmy od tego, że nic nie pożyczał), postanowił demonstracyjnie się zbuntować, bulgocząc w rytm nieznanej nikomu melodii – był to popis muzyczny najwyższej jakości. Zresztą żadnego znamienitszego nie dało się uzyskać od naszej cudownej Lucy, której słoń w dzieciństwie nie tyle nadepnął na ucho, co przebiegł po nim, zawrócił i jeszcze trochę poskakał. Co później? Szukając wzrokiem dolewki, Lu odkryła niepokojący fakt, iż świat zaczął falować i zmierzał ku niechybnemu upadkowi – patrząc pozytywnie, przynajmniej wciąż nie wirował, a o jego zbliżającym się końcu nie raz i nie dwa już się wspominało. Studentka była niemniej pewna, iż niebawem wsiądzie na karuzelę, ze śmiechem mającej naprawdę niewiele wspólnego. A jakby tego wszystkiego było mało, Tallulah zaproponowała ten desperacki i jakże niechciany...
Hmm... Momencik.
Już się poprawiam. Jej wspaniała i jedyna w swoim rodzaju przyjaciółka wpadła na genialne rozwiązanie, które Lu jak najbardziej popierała. Po krótkim namyśle, zareagowała nań nadmiernie entuzjastycznie, podskakując odrobinę w miejscu (na szczęście się nie wywracając) oraz kiwając energicznie głową (kolejny słaby pomysł). Toż żenujące historie - cóż to takiego dla człowieka bez wstydu? A jak ładnie i zgrabnie można przy nich pociągnąć na dno swych przyjaciół, uchodzących za "tych porządnych"...
- Podbijam, jestem za! – Przy owym wykrzyknieniu dało się zaobserwować zaraźliwy (ponoć) uśmiech, zapewne próbujące coś podpalić, roziskrzone oczy, podejrzanie radosną mimikę oraz rękę uniesioną do góry z niewiadomej przyczyny - najprawdopodobniej knującą coś bez wiedzy reszty ciała. - I Finta, słodziutki, jak się nieco postarasz, bez wątpienia coś wymyślisz i dasz radę nas zaskoczyć. – Mrugnęła do niego, będąc niebywale z siebie zadowoloną - w szampańskim wnet nastroju.
Oto niech zacznie się zabawa. Spowiadajcie się.
Ostatnio zmieniony przez Lucy Happymeal dnia Pon Lut 13, 2017 3:28 am, w całości zmieniany 1 raz
Lucy Happymeal
Re: Stare kartoflisko
The member 'Lucy Happymeal' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 98
'k100' : 98
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Każdy przechylił szklankę, jak jeden mąż. Alkohol wlał się do gardeł i zaczął działać. Powoli, leniwie i jakby zupełnie niechcący, ocieplając najpierw gardło, przełyk, a potem żołądek i resztę wnętrzności. Lubił to uczucie, jednak nie do końca to, co działo się na dzień następny. Starzał się i powoli coraz gorzej przeżywał kaca. Kiedyś, gdy zaczynał studia, mógł pić ile tylko dusza zapragnie i nie było na następny dzień żadnych konsekwencji. Teraz jednak główka pobolewała, a gardło wołało o chociażby kroplę wody. Starość nie radość, jednak pocieszający był fakt, że innych też to w końcu spotka.
Obdarzył ich wszystkich spojrzeniem nieco niechętnym, z niesmakiem przełykając słowa, które cisnęły mu się na usta. Niezbyt chciał się zwierzać z czegokolwiek i komukolwiek, ale to nie on tutaj ustalał zasady. Miało być zabawnie, a jego naburmuszanie się i wycofywanie w popłochu, do niczego by nie prowadziło. Westchnął więc, wyraźnie bolejąc w środku, po czym odkręcił butelkę i dolał sobie odpowiednią dawkę alkoholu, po czym szybko wlał ją sobie do gardła. Jeśli miał się w to bawić, to musiał się do tego odpowiednio przygotować.
Zatoczył bursztynowym spojrzeniem po kółeczku kompetencji, jakie sobie tutaj utworzyli, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na Węgrze i wyraźnie się zastanawiając.
- Wiecie, mamy na Środowiskowym dwie wille. - była to informacja dość powszechnie znana. Eris i Iris, zawsze razem, były widokiem trudnym do zapomnienia, szczególnie dla męskiej części studentów, nie mówiąc o tym, że dość często znajdowano je przy jeziorze, gdzie w ciepłe dni chłodziły się w chłodnej wodzie... Vuko westchnął. - W sumie nieważne co im zrobiłem, ale na pierwszym roku podpieprzyły mi ubrania i cały kampus mógł podziwiać, jak nago leciałem z Nimfeum do akademików. Jestem pewien Finta, że gdyby nie odgórny zakaz, to dzięki temu moje zdjęcie - i jego wewnętrzny, lub w tym przypadku uzewnętrzniony do granic możliwości, Adonis - znalazłoby się na ulotce. Sam. - kiwnął głową w kierunku Niemki, jednocześnie machając nieznacznie w jej kierunku pustą szklanką, jakby dodatkowo podkreślając swój wybór.
Obdarzył ich wszystkich spojrzeniem nieco niechętnym, z niesmakiem przełykając słowa, które cisnęły mu się na usta. Niezbyt chciał się zwierzać z czegokolwiek i komukolwiek, ale to nie on tutaj ustalał zasady. Miało być zabawnie, a jego naburmuszanie się i wycofywanie w popłochu, do niczego by nie prowadziło. Westchnął więc, wyraźnie bolejąc w środku, po czym odkręcił butelkę i dolał sobie odpowiednią dawkę alkoholu, po czym szybko wlał ją sobie do gardła. Jeśli miał się w to bawić, to musiał się do tego odpowiednio przygotować.
Zatoczył bursztynowym spojrzeniem po kółeczku kompetencji, jakie sobie tutaj utworzyli, na dłuższą chwilę zawieszając wzrok na Węgrze i wyraźnie się zastanawiając.
- Wiecie, mamy na Środowiskowym dwie wille. - była to informacja dość powszechnie znana. Eris i Iris, zawsze razem, były widokiem trudnym do zapomnienia, szczególnie dla męskiej części studentów, nie mówiąc o tym, że dość często znajdowano je przy jeziorze, gdzie w ciepłe dni chłodziły się w chłodnej wodzie... Vuko westchnął. - W sumie nieważne co im zrobiłem, ale na pierwszym roku podpieprzyły mi ubrania i cały kampus mógł podziwiać, jak nago leciałem z Nimfeum do akademików. Jestem pewien Finta, że gdyby nie odgórny zakaz, to dzięki temu moje zdjęcie - i jego wewnętrzny, lub w tym przypadku uzewnętrzniony do granic możliwości, Adonis - znalazłoby się na ulotce. Sam. - kiwnął głową w kierunku Niemki, jednocześnie machając nieznacznie w jej kierunku pustą szklanką, jakby dodatkowo podkreślając swój wybór.
Ostatnio zmieniony przez Vuko Vánagandr dnia Pią Lut 17, 2017 12:57 am, w całości zmieniany 1 raz
Vuko Vánagandr
Re: Stare kartoflisko
The member 'Vuko Vánagandr' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 38
'k100' : 38
Mistrz Gry
Re: Stare kartoflisko
Po wypiciu pierwszej szklanki w konkursie postanowiła odczekać chwilę żeby zebrać się w sobie przed przyjęciem kolejnej dawki alkoholu. Jakim cudem już ją zemdliło? A tak, jak ostatni kretyn zapomniała o zjedzeniu czegoś przed wyjściem i napiciu się na ognisku czegoś bez procentów, więc etanol znacznie szybciej uderzał jej do głowy.
To minie.
Zacisnęła zęby, a później dolała sobie do szklanki i wypiła całą zawartość. Druga rundka za nią, a w trzeciej wstyd było odpaść, więc musiała dzielnie trzymać się na nogach, choć to "na nogach" może nie w sensie dosłownym, bo dla bezpieczeństwa znowu przysiadła na stole. To byłoby żałosne, gdyby już teraz zaczęła im się tutaj chwiać.
- Żenujące? Ja? - Zaśmiała się.
Dziewczyna miała tutaj dwa rodzaje historii: te, których osobiście nie nawiązałaby żenującymi oraz te, za których wspomnienie byłaby gotowa zabić gołymi rękami, więc dla własnego bezpieczeństwa lepiej było ich nie poznawać.
- Hmm... - Zamyśliła się, dając pozostałym uczestnikom okazję do zebrania sił i wymyślenia również czegoś dla siebie.
- Parę lat temu podczas domówki u znajomej, uśpiłam się u niej w pokoju, a rano czekało mnie tłumaczenie się jej rodzicom, kim ja, kurwa, jestem i skąd się tam wzięłam. Kumpeli oczywiście w domu już nie było, bo oficjalnie była od kilku dni na wyjeździe, a bałagan po imprezie też sprzątnęli. - Wzruszyła ramionami i przeniosła wzrok na Tall, do której złośliwie się uśmiechnęła.
- To może teraz pomysłodawczyni? Cóżeś ty takiego ciekawego wyprawiała dziewczyno? - Uniosła jedną brew i wpatrywała się w nią z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Po chwili jednak odwróciła się i opuściła teren kartofliska.
z/t dla Samanthy z powodu przeniesienia postaci do nieaktywnych.
To minie.
Zacisnęła zęby, a później dolała sobie do szklanki i wypiła całą zawartość. Druga rundka za nią, a w trzeciej wstyd było odpaść, więc musiała dzielnie trzymać się na nogach, choć to "na nogach" może nie w sensie dosłownym, bo dla bezpieczeństwa znowu przysiadła na stole. To byłoby żałosne, gdyby już teraz zaczęła im się tutaj chwiać.
- Żenujące? Ja? - Zaśmiała się.
Dziewczyna miała tutaj dwa rodzaje historii: te, których osobiście nie nawiązałaby żenującymi oraz te, za których wspomnienie byłaby gotowa zabić gołymi rękami, więc dla własnego bezpieczeństwa lepiej było ich nie poznawać.
- Hmm... - Zamyśliła się, dając pozostałym uczestnikom okazję do zebrania sił i wymyślenia również czegoś dla siebie.
- Parę lat temu podczas domówki u znajomej, uśpiłam się u niej w pokoju, a rano czekało mnie tłumaczenie się jej rodzicom, kim ja, kurwa, jestem i skąd się tam wzięłam. Kumpeli oczywiście w domu już nie było, bo oficjalnie była od kilku dni na wyjeździe, a bałagan po imprezie też sprzątnęli. - Wzruszyła ramionami i przeniosła wzrok na Tall, do której złośliwie się uśmiechnęła.
- To może teraz pomysłodawczyni? Cóżeś ty takiego ciekawego wyprawiała dziewczyno? - Uniosła jedną brew i wpatrywała się w nią z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Po chwili jednak odwróciła się i opuściła teren kartofliska.
z/t dla Samanthy z powodu przeniesienia postaci do nieaktywnych.
Ostatnio zmieniony przez Samantha Kastner dnia Pią Lut 17, 2017 5:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
Samantha Kastner
Re: Stare kartoflisko
The member 'Samantha Kastner' has done the following action : Rzut kostką
'k100' : 46
'k100' : 46
Mistrz Gry