H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Strona 1 z 1 • Share
H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Największy i najnowocześniejszy klub w Zasiedmiogórogrodzie. Zajmujący dwa poziomy niepozornie wyglądającej z zewnątrz kamienicy, utrzymany jest w kolorze czerni i fioletu z zachowaniem oryginalnych, ceglanych ścian. Na parterze znajduje się długi bar wyposażony w stołki i parkiet, a na okalającym pomieszczenie stalowym balkonie ustawiono skórzane kanapy i niskie, szklane stoliki. W środku zawsze dudni głośna muzyka i błyskają kolorowe światła, odbijające się od latających w powietrzu baniek. Nad porządkiem czuwa ubrany w mundur ochroniarza troll Lucjan.
GODZINY OTWARCIA
Pon. - Śr.: 18:00 - 01:00
Czw.. - Nd.: 18:00 - 04:00
GODZINY OTWARCIA
Pon. - Śr.: 18:00 - 01:00
Czw.. - Nd.: 18:00 - 04:00
- Cennik:
ALKOHOLE
Twilight
16 sykli, 11 knutów
Podawany w pękatej, 250ml szklaneczce drink na bazie kamikadze z malinowym musem na dnie. Nad napojem unosi się delikatna, srebrna poświata.
Ginger Ginny
13 sykli, 14 knutów
Serwowany w wysokiej, wciętej w połowie wysokości, 400ml szklance drink o smaku imbiru i pomarańczy. Podawany ze słomką.
Matti Kitti
14 sykli, 13 knut
Podawany w 300ml szklance, słodki drink w niebiesko - różowym kolorze. Delikatnie rozluźnia i powoduje niekontrolowaną potrzebę chichotania.
Whomping Willow
16 sykli, 4 knuty
Serwowany w trójkątnej, zwężanej ku dołowi 250ml szklance napój na bazie absyntu. Świeci w ciemności i to samo powoduje z oczami pijącego - efekt utrzymuje się około godziny.
Felice Felicis
13 sykli, 11 knutów
Złoty szampan podawany w wąskim, wysokim kieliszku. Nad powierzchnią napoju unoszą się strzelające bąbelki.
Demintor
9 sykli, 4 knuty
Odpowiednio schłodziny, podawany w 50ml kieliszku shot na bazie wódki i espresso. Mocno pobudza!
Red Lion
14 sykli, 12 knutów
Serwowany w szklanym, 350ml pucharku napój na bazie campari i soku pomarańczowego. W nadmiernych ilościach powoduje utrzymujący się do kilkunastu godzin rumieniec.
Gin & Tonks
12 sykli, 4 knuty
Popularny gin z tonikiem i limonką, serwowany w 250ml szklance.
Pumpkin beer
9 sykli, 4 knuty
Podawane w 0,5l szklance piwo o delikatnym, dyniowym smaku.
NAPOJE BEZALKOHOLOWE
Sok dyniowy
7 sykli, 4 knuty
szklanka 400ml
Wiz-cola
6 sykli, 5 knutów
puszka 350ml
Woda
4 sykle
butelka 500ml
PRZEKĄSKI
Koreczki
12 sykli, 4 knuty
Serwowane na drewnianej tacce koreczki z oliwek, koziego sera i mięsa błotoryja. W zestawie znajduje się 25 sztuk.
Nachos
10 sykli, 3 knuty
Podawana w dużej misce mieszanka nachos w różnych smakach: serowym, solonym, dyniowym, ziołowym + sos tabasco.
Kanapka
5 sykli, 7 knutów
Pyszna kanapka z dużą ilością dodatków, dostępna również na ciepło.
ZATRUDNIENI:
• wolne
• wolne
• wolne
• wolne
Veneficium
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Było zdecydowanie za wcześnie, żeby iść na kluby. Każdy porządny imprezowicz wie, że pierwsze godziny po otwarciu nie nadają się do zabawy - jedynie do zajmowania miejsc, jeśli planuje się większe spotkanie. A jednak Finta był tu już teraz, kilka minut po otwarciu, co więcej - wcale nie chciał zaklepać stolika. Wszystko dlatego, że tym razem nie przyszedł się napić. Tym razem przylazł wiedziony zapachem szmalu. Może i uczelnia zapewniała mu pokrycie potrzeb życiowych - spanie i jedzenie - ale co to za życie, jeśli studenta nie stać na alkohol? H.Y.D.R.Y. CLUB miał jeszcze tę zaletę, że jako pracownikowi może przysługiwałoby mu coś od czasu do czasu w gratisie. Albo przynajmniej w zniżce.
Nie teleportował się bezpośrednio do środka, bo chciał zrobić wrażenie odpowiedzialnego i dobrze wychowanego człowieka (pozostawało żywić nadzieję, że pracownicy nie pamiętają jego co gorszych wybryków). Przeniósł się przed drzwi. Poprawił kołnierz, wytrzepał pył z rękawów (trzeba było mieć taki odruch, jak się wszędzie pchało ręce) i poprawił krawat. Zapomniał za to zdjąć ochronne gogle. Wkroczył do środka sprężystym krokiem, przeszedł przez parkiet i dotarł do baru. Położył rękę na blacie i uśmiechnął się szeroko. W ostatniej chwili powstrzymał się od wypowiedzenia "Whomping Willow i dwa razy Demintor". Zamiast tego jakimś cudem powiedział to, co powinien.
- Ww... Dzień dobry, przyszedłem w sprawie pracy. - Dopiero teraz przypomniał sobie, że nie zdjął gogli ochronnych. Szybko poprawił swój błąd, nasuwając je na czoło. - Obiło mi się o uszy, że poszukujecie pracownika. Akurat tak świetnie się złożyło, że jestem gotowy nim zostać.
Nie teleportował się bezpośrednio do środka, bo chciał zrobić wrażenie odpowiedzialnego i dobrze wychowanego człowieka (pozostawało żywić nadzieję, że pracownicy nie pamiętają jego co gorszych wybryków). Przeniósł się przed drzwi. Poprawił kołnierz, wytrzepał pył z rękawów (trzeba było mieć taki odruch, jak się wszędzie pchało ręce) i poprawił krawat. Zapomniał za to zdjąć ochronne gogle. Wkroczył do środka sprężystym krokiem, przeszedł przez parkiet i dotarł do baru. Położył rękę na blacie i uśmiechnął się szeroko. W ostatniej chwili powstrzymał się od wypowiedzenia "Whomping Willow i dwa razy Demintor". Zamiast tego jakimś cudem powiedział to, co powinien.
- Ww... Dzień dobry, przyszedłem w sprawie pracy. - Dopiero teraz przypomniał sobie, że nie zdjął gogli ochronnych. Szybko poprawił swój błąd, nasuwając je na czoło. - Obiło mi się o uszy, że poszukujecie pracownika. Akurat tak świetnie się złożyło, że jestem gotowy nim zostać.
Finta Mészáros
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Stojący za barem mężczyzna, którego koszulka wydawała się być stanowczo za mała w porównaniu do umięśnionych, wytatuowanych ramion, śledził kroki Mészárosa już od chwili, kiedy chłopak przekroczył próg lokalu. Wyciągnął nawet na ladę przeznaczony do zapisywania rezerwacji zeszyt - wszak Finta nie wyglądał na takiego, co to przyszedł zachlać mordę w samotności o tak wczesnej porze (jak się wstawało o 15 to każda pora, gdy było jasno była wczesna) - i odłożył polerowaną przez siebie szklankę.
- No dzień dobry... Matilde! Pozwól tu! - Krzyknął w stronę zaplecza i krytycznym wzrokiem zlustrował przymocowaną na czole Węgra lornete. - Za picie w czasie pracy wyjazd z miejsca - Wyszczerzył się, a student mógł natychmiast pożałować, że zdecydował się zdjąć gogle - jego uśmiech w końcu naprawdę raził w oczy.
W końcu, zza pleców mężczyzny wyłoniła się filigranowa dzieweczka o nastroszonych, fioletowych włosach i kolczyku w nosie.
- Matilde, pan tu pracy szuka, weź się tym zajmij dziecko, ja muszę zamówienie iść sprawdzić zanim Lucjan dorwie skrzynki. - Machnął wielką łapą, nie zerkając nawet w stronę pracownicy i zniknął za czarnymi drzwiami. Dziewczyna odczekała kilka sekund i oparła łokcie na blacie, wyciągając wcześniej jedną z dłoni w stronę kandydata.
- Cześć, Matilde. Nie przejmuj się nim, ma doła odkąd nasz ochroniarz ma problemy z alkoholem. - Mrugnęła wymalowanym okiem i dosunęła sobie jeden z wysokich, czarnych stołków. - Pracowałeś kiedyś? Umiesz robić drinki, albo żonglować czy cokolwiek? Z resztą... Zamieńmy się miejscami! - Nie czekając na odpowiedź, wskoczyła na blat by zgrabnie zsunąć się z niego z drugiej strony i posłała mu pełne wyczekiwania spojrzenie. - Jak chcesz to tam z boku jest bramka. - Poczekała aż Mészáros znajdzie się za kontuarem i zaczęła przedstawienie...
- Dzień dobry. Ginger Ginny proszę, najładniej jak pan potrafi. - Nachyliła się konspiracyjnie w jego stronę. - Zrób dwa razy.
- No dzień dobry... Matilde! Pozwól tu! - Krzyknął w stronę zaplecza i krytycznym wzrokiem zlustrował przymocowaną na czole Węgra lornete. - Za picie w czasie pracy wyjazd z miejsca - Wyszczerzył się, a student mógł natychmiast pożałować, że zdecydował się zdjąć gogle - jego uśmiech w końcu naprawdę raził w oczy.
W końcu, zza pleców mężczyzny wyłoniła się filigranowa dzieweczka o nastroszonych, fioletowych włosach i kolczyku w nosie.
- Matilde, pan tu pracy szuka, weź się tym zajmij dziecko, ja muszę zamówienie iść sprawdzić zanim Lucjan dorwie skrzynki. - Machnął wielką łapą, nie zerkając nawet w stronę pracownicy i zniknął za czarnymi drzwiami. Dziewczyna odczekała kilka sekund i oparła łokcie na blacie, wyciągając wcześniej jedną z dłoni w stronę kandydata.
- Cześć, Matilde. Nie przejmuj się nim, ma doła odkąd nasz ochroniarz ma problemy z alkoholem. - Mrugnęła wymalowanym okiem i dosunęła sobie jeden z wysokich, czarnych stołków. - Pracowałeś kiedyś? Umiesz robić drinki, albo żonglować czy cokolwiek? Z resztą... Zamieńmy się miejscami! - Nie czekając na odpowiedź, wskoczyła na blat by zgrabnie zsunąć się z niego z drugiej strony i posłała mu pełne wyczekiwania spojrzenie. - Jak chcesz to tam z boku jest bramka. - Poczekała aż Mészáros znajdzie się za kontuarem i zaczęła przedstawienie...
- Dzień dobry. Ginger Ginny proszę, najładniej jak pan potrafi. - Nachyliła się konspiracyjnie w jego stronę. - Zrób dwa razy.
Mistrz Gry
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
- Tak jest - odpowiedział dziarsko na tekst o piciu w pracy. Lubił galeony, a galeony nie lubiły łamania zasad w miejscu zatrudnienia, dlatego nauczył się ich nie łamać... Albo łamać bardzo, bardzo dyskretnie.
Finta wyszczerzył się równie szeroko co mężczyzna (choć nie tak oślepiająco), ale dopiero, kiedy zauważył Matilde. Już myśląc o sobie jako o pracowniku tego miejsca wiedział, że będzie właściwą osobą na właściwym miejscu. Teraz, kiedy miał za zadanie obsłużyć dziewczynę, nawet nie przeszło mu przez głowę, że to test na to, czy nadaje się na pracownika. Wczuł się w rolę. Był w tym w końcu dobry.
- Finta. - Uścisnął drobną dłoń. - Świetnie! - Zareagował na pomysł zamiany miejscami. - Czy ja pracowałem? Właściwe pytanie brzmi: czego jeszcze nie robiłem? - Zgrabnie, ale nie aż tak, jak nowa koleżanka, przeszedł przez blat, gardząc bramką. Stanął z drugiej strony i poprawił marynarkę. - Lista jest krótka i jeśli chciałabyś pomóc ją realizować, musiałabyś się pospieszyć. - Poruszył brwiami. Nie mógł się powstrzymać, żeby trochę nie poflirtować. Chociaż, oczywiście, tym razem był to bardziej żart niż podryw, bo przecież był na rozmowie o pracę. Chociaż, oczywiście, gdyby dziewczyna chciała wyjść na piwo...
Od razu zabrał się za czyszczenie szklanek w myśl zasady, że barman nie powinien stać bezczynnie. Nie zdążył skończyć nawet jednej, na słowa "dzień dobry" od razu podszedł krok bliżej baru. W rękach nie trzymał już nic - nie wiadomo kiedy, ale zdążył wszystko odłożyć na miejsce.
- Dzień dobry! Dla ciebie zawsze się staram. - Puścił jej oko i sięgnął po szejker. - To zajmie tylko chwilę. - Uśmiechnął się i odwrócił do półek z alkoholami. Nie miał pojęcia, co gdzie trzymają, ale postanowił improwizować. Nie dał po sobie poznać, że szuka i się rozgląda - najłatwiej było zlokalizować lód. Nakładał go powoli, przy okazji znajdując wzrokiem odpowiednie jego zdaniem butelki. W sumie nie znał dokładnego przepisu na Ginger Ginny, ale wiedział, jak on smakuje, a przerobił w życiu tyle alkoholu, że to, co robił, powinno smakować dobrze i nawet podobnie do docelowego drinka. Podrzucił szczypce do lodu (widać było, że kiedyś już musiał to robić, ale wyraźnie wyszedł z wprawy; nadrobił to dobrą miną). Wlał sok z pomarańczy, syrop imbirowy. Sięgnął po smakową wódkę. - Może chcesz podwójny wkład? - Zapytał z uśmiechem stojącą przy barze. - Mocniejsza ciągle smakuje bardzo dobrze. Jeśli nie dla ciebie, może dla towarzysza. - Oczy mu błysnęły. - Wiesz, z faceta zawsze więcej wyciągniesz, jak będzie bardziej pijany od ciebie.
Finta wyszczerzył się równie szeroko co mężczyzna (choć nie tak oślepiająco), ale dopiero, kiedy zauważył Matilde. Już myśląc o sobie jako o pracowniku tego miejsca wiedział, że będzie właściwą osobą na właściwym miejscu. Teraz, kiedy miał za zadanie obsłużyć dziewczynę, nawet nie przeszło mu przez głowę, że to test na to, czy nadaje się na pracownika. Wczuł się w rolę. Był w tym w końcu dobry.
- Finta. - Uścisnął drobną dłoń. - Świetnie! - Zareagował na pomysł zamiany miejscami. - Czy ja pracowałem? Właściwe pytanie brzmi: czego jeszcze nie robiłem? - Zgrabnie, ale nie aż tak, jak nowa koleżanka, przeszedł przez blat, gardząc bramką. Stanął z drugiej strony i poprawił marynarkę. - Lista jest krótka i jeśli chciałabyś pomóc ją realizować, musiałabyś się pospieszyć. - Poruszył brwiami. Nie mógł się powstrzymać, żeby trochę nie poflirtować. Chociaż, oczywiście, tym razem był to bardziej żart niż podryw, bo przecież był na rozmowie o pracę. Chociaż, oczywiście, gdyby dziewczyna chciała wyjść na piwo...
Od razu zabrał się za czyszczenie szklanek w myśl zasady, że barman nie powinien stać bezczynnie. Nie zdążył skończyć nawet jednej, na słowa "dzień dobry" od razu podszedł krok bliżej baru. W rękach nie trzymał już nic - nie wiadomo kiedy, ale zdążył wszystko odłożyć na miejsce.
- Dzień dobry! Dla ciebie zawsze się staram. - Puścił jej oko i sięgnął po szejker. - To zajmie tylko chwilę. - Uśmiechnął się i odwrócił do półek z alkoholami. Nie miał pojęcia, co gdzie trzymają, ale postanowił improwizować. Nie dał po sobie poznać, że szuka i się rozgląda - najłatwiej było zlokalizować lód. Nakładał go powoli, przy okazji znajdując wzrokiem odpowiednie jego zdaniem butelki. W sumie nie znał dokładnego przepisu na Ginger Ginny, ale wiedział, jak on smakuje, a przerobił w życiu tyle alkoholu, że to, co robił, powinno smakować dobrze i nawet podobnie do docelowego drinka. Podrzucił szczypce do lodu (widać było, że kiedyś już musiał to robić, ale wyraźnie wyszedł z wprawy; nadrobił to dobrą miną). Wlał sok z pomarańczy, syrop imbirowy. Sięgnął po smakową wódkę. - Może chcesz podwójny wkład? - Zapytał z uśmiechem stojącą przy barze. - Mocniejsza ciągle smakuje bardzo dobrze. Jeśli nie dla ciebie, może dla towarzysza. - Oczy mu błysnęły. - Wiesz, z faceta zawsze więcej wyciągniesz, jak będzie bardziej pijany od ciebie.
Finta Mészáros
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
- Uważaj bo podejmę wyzwanie. - Matilde równeż poruszyła brwiami w ten charakterystyczny, zaczepny sposób. Nie można jednak było powiedzieć, że złapałasię na haczyk. W końcu sama zarzuciła wędkę, kiedy tylko właściciel wywołał ją z zaplecza.
Uważnie obserwowała ruchy studenta, zadowolona z tego jak szybko wszedł w swoją rolę, jednak - robiąc to samo - postanowiła nie komentować jego działań. Węgier poruszał się za kontuarem bardzo swobodnie, a większość z jego wyborów jeśli chodziło o zawartość drinków była całkiem trafna. Dziewczyna podsunęła więc sobie wysoki stołek i oparła łokcie na blacie.
- Czy ja wiem... - udała, że się zastanawia i zaczęła nawijać na palec jedno z dłuższych pasemek kolorowych włosów. - A jak mój towarzysz padnie? Zostanę taka samotna... Mało kto zagląda tu przed dziewiątą. - Gdy tylko Finta znalazł się wystarczająco blisko, Matilde pochyliła się do przodu, eksponując dekolt i podpierając podbródek na złączonych dłoniach. - A ty? Często dajesz z siebie wyciągać rzeczy? - Skróciła dystans o kolejnych kilka centymetrów. - I jeszcze... - zaczęła szeptem - skąd wiesz, że jestem pełnoletnia, a mój ojciec nie urwie ci za tego drinka jaj? - Zerknęła w stronę zaplecza i uśmiechnęła się, uśmiechem pełnym satysfakcji.
Uważnie obserwowała ruchy studenta, zadowolona z tego jak szybko wszedł w swoją rolę, jednak - robiąc to samo - postanowiła nie komentować jego działań. Węgier poruszał się za kontuarem bardzo swobodnie, a większość z jego wyborów jeśli chodziło o zawartość drinków była całkiem trafna. Dziewczyna podsunęła więc sobie wysoki stołek i oparła łokcie na blacie.
- Czy ja wiem... - udała, że się zastanawia i zaczęła nawijać na palec jedno z dłuższych pasemek kolorowych włosów. - A jak mój towarzysz padnie? Zostanę taka samotna... Mało kto zagląda tu przed dziewiątą. - Gdy tylko Finta znalazł się wystarczająco blisko, Matilde pochyliła się do przodu, eksponując dekolt i podpierając podbródek na złączonych dłoniach. - A ty? Często dajesz z siebie wyciągać rzeczy? - Skróciła dystans o kolejnych kilka centymetrów. - I jeszcze... - zaczęła szeptem - skąd wiesz, że jestem pełnoletnia, a mój ojciec nie urwie ci za tego drinka jaj? - Zerknęła w stronę zaplecza i uśmiechnęła się, uśmiechem pełnym satysfakcji.
Mistrz Gry
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
- Jeśli padnie, to co to za towarzysz? - Wstrząsnął stworzoną przez siebie mieszankę, wylał połowę do wysokiego naczynia, a do reszty dodał więcej alkoholu i zaczął powtarzać poprzednie czynności. - Wtedy będzie znaczyło, że nie był wart zachodu.
Nie minęło już wiele czasu, zanim postawił przed dziewczyną dwie szklanki. Do każdej wetknął po rurce. Odważnie pokazany dekolt nie umknął jego uwadze - a jakże, nawet wcześniej go widział - ale nie wgapiał się w niego bezczelnie. Tylko odrobinę, dyskretnie i przelotem. Nie był mistrzem kontaktu wzrokowego, ale na pewno nie zachowywał się też jak napalony prostak. No i wyglądało na to, że czuje się wciąż swobodnie.
- A ja - popatrzył nowej koleżance w oczy - zazwyczaj daję z siebie wyciągnąć wszystko, czego chce atrakcyjna kobieta... a może nawet trochę więcej. - W jego oczach pojawił się wesoły błysk. - Zwłaszcza po drinkach z podwojoną mocą.
Na ostatnie pytanie dziewczyny wydał z siebie teatralny jęk. Prawdziwe intencje zdradzało to, że wciąż się uśmiechał.
- O nie...! - Podparł się łokciem na blacie i nachylił się bliżej, żeby zwrócić się do niej konspiracyjnym szeptem. - Lubię ryzyko, zwłaszcza, jeśli jest po co ryzykować. - Poruszył brwiami. - Jeszcze nie wspominałem - studiuję magię eksperymentalną. A w razie czego znam magiczne sztuczki. - Ściszył głos jeszcze bardziej. - Potrafię znikać.
Po czym wyprostował się, a w jego rękach (jak poprzednio - nie wiadomo skąd) znalazła się ścierka i szklanka. Gdyby nie gogle na głowie, wyglądałby prawie profesjonalnie.
- Niech mi pani powie - jak pani ocenia obsługę?
Naprawdę dobrze się bawił.
Nie minęło już wiele czasu, zanim postawił przed dziewczyną dwie szklanki. Do każdej wetknął po rurce. Odważnie pokazany dekolt nie umknął jego uwadze - a jakże, nawet wcześniej go widział - ale nie wgapiał się w niego bezczelnie. Tylko odrobinę, dyskretnie i przelotem. Nie był mistrzem kontaktu wzrokowego, ale na pewno nie zachowywał się też jak napalony prostak. No i wyglądało na to, że czuje się wciąż swobodnie.
- A ja - popatrzył nowej koleżance w oczy - zazwyczaj daję z siebie wyciągnąć wszystko, czego chce atrakcyjna kobieta... a może nawet trochę więcej. - W jego oczach pojawił się wesoły błysk. - Zwłaszcza po drinkach z podwojoną mocą.
Na ostatnie pytanie dziewczyny wydał z siebie teatralny jęk. Prawdziwe intencje zdradzało to, że wciąż się uśmiechał.
- O nie...! - Podparł się łokciem na blacie i nachylił się bliżej, żeby zwrócić się do niej konspiracyjnym szeptem. - Lubię ryzyko, zwłaszcza, jeśli jest po co ryzykować. - Poruszył brwiami. - Jeszcze nie wspominałem - studiuję magię eksperymentalną. A w razie czego znam magiczne sztuczki. - Ściszył głos jeszcze bardziej. - Potrafię znikać.
Po czym wyprostował się, a w jego rękach (jak poprzednio - nie wiadomo skąd) znalazła się ścierka i szklanka. Gdyby nie gogle na głowie, wyglądałby prawie profesjonalnie.
- Niech mi pani powie - jak pani ocenia obsługę?
Naprawdę dobrze się bawił.
Finta Mészáros
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Ciężko było stwierdzić, czy rosnące zainteresowanie Matilde było tylko pozą czy dziewczyna zaangażowała się już w całą tę rozmowę osobiście. W końcu - jako barmanka - do perfekcji opanowała sztuczki, które mogły skłonić klientów do tego, by przeciągnęli swoją wizytę przy barze i pozostawili wysokie napiwki. No i uwielbiała się droczyć.
- Odważny jesteś. - Stwierdziła, wciąż pochylona w jego stronę i wyciągnęła rękę po drinka. Tego z podwójnym wkładem.
- Siedemnaście lat już mam, a nawet kapkę więcej. - Uniosła szklankę do oczu, oceniając kolor płynu pod różnymi kątami. - Jeśli się przyjrzysz, to w progu zobaczysz linię wieku. Zlewa się z resztą świateł. Nikt nieletni nie wejdzie do lokalu. - Po wstępnych oględzinach, wstrzymując się od oceny, wsunęła rurkę do ust i posłała Węgrowi kolejne, długie spojrzenie. - A ten tam - machnęła głową w stronę zaplecza - jest moim bratem. Nawet nie rodzonym. - Pociągnęła kolejnego łyka. - Ta magia eksperymentalna to jakiś wabik? Co noc was tu niby pełno, a mogę się założyć, że część nigdy nie przekroczyła nawet bramy uczelni.
Odstawiła szklankę na blat i wyciągnęła z dłoni Finty ścierkę, zastępując ją barwnym napojem.
- Dzisiaj ci wolno. - Mrugnęła. - Radzisz sobie. Ale co byś mi zaproponował, gdybym chciała coś... słodkiego? Wystarczy teoria. - Znów nachyliła się w jego stronę. - No i najważniejsze... Co robisz w sobotę i jaki nosisz rozmiar? - Jej brwi zatańczyły po raz kolejny.
- Odważny jesteś. - Stwierdziła, wciąż pochylona w jego stronę i wyciągnęła rękę po drinka. Tego z podwójnym wkładem.
- Siedemnaście lat już mam, a nawet kapkę więcej. - Uniosła szklankę do oczu, oceniając kolor płynu pod różnymi kątami. - Jeśli się przyjrzysz, to w progu zobaczysz linię wieku. Zlewa się z resztą świateł. Nikt nieletni nie wejdzie do lokalu. - Po wstępnych oględzinach, wstrzymując się od oceny, wsunęła rurkę do ust i posłała Węgrowi kolejne, długie spojrzenie. - A ten tam - machnęła głową w stronę zaplecza - jest moim bratem. Nawet nie rodzonym. - Pociągnęła kolejnego łyka. - Ta magia eksperymentalna to jakiś wabik? Co noc was tu niby pełno, a mogę się założyć, że część nigdy nie przekroczyła nawet bramy uczelni.
Odstawiła szklankę na blat i wyciągnęła z dłoni Finty ścierkę, zastępując ją barwnym napojem.
- Dzisiaj ci wolno. - Mrugnęła. - Radzisz sobie. Ale co byś mi zaproponował, gdybym chciała coś... słodkiego? Wystarczy teoria. - Znów nachyliła się w jego stronę. - No i najważniejsze... Co robisz w sobotę i jaki nosisz rozmiar? - Jej brwi zatańczyły po raz kolejny.
Mistrz Gry
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Wycierał szklankę z wprawą, która objawiała się z chwili na chwilę coraz wyraźniej. Było jasne, że nie mógł kłamać - na pewno pełnił już kiedyś funkcję barmana, a wpojone nawyki wracały mu bardzo szybko.
Poruszył brwiami, kiedy dziewczyna powiedziała mu, że jest odważny. Gogle zjechały mu przez to na oczy, musiał je znowu przesunąć na czoło. Nie uszło jego uwadze, po którą szklankę sięgnęła nowa koleżanka.
- Bardzo praktyczne - powiedział na wyjaśnienie z linią wieku. Faktycznie, dzięki temu łatwo było uniknąć całej masy kłopotów związanej z pałętającymi się po lokalu dzieciakami. Nie, żeby sam nie chodził w takie miejsca, zanim mógł. Nie miał jednak problemu, jaki napotkałby tutaj - wybierał raczej mugolskie miejscówki, tak na wszelki wypadek. Na wypadek takich właśnie rozwiązań.
Uśmiechnął się kolejny raz tego dnia. Twarz nigdy go od tego nie bolała. Uśmiechał się tak często, że był to dla niego bardzo naturalny wyraz.
- Nie wyglądał mi na twojego ojca, ale sama wiesz - nie mnie oceniać, nie?
Wykonał jedno pociągnięcie szmatą po szkle i rzucił młodej znaczące, pełne rozbawienia spojrzenie.
- Nie wiem. A działa?
Z zadowoleniem przyjął szklankę z drinkiem. Dobrze się czuł w roli barmana, ale najlepiej w roli imprezowicza.
- Słodkiego? Matti Kitti. - Odpowiedział bez wahania. - Zamówiłem to draństwo tylko raz. Sama pewnie wiesz - chichoczący mężczyźni nie mogą być atrakcyjni. - Upił łyk swojego drinka. - A w sobotę jestem wolny. - Odpowiedział takim samym ruchem brwi jak dziewczyna. - Rozmiary różnie. Jestem pewien, że już dobrałabyś mi lepiej, niż ja sam. - Marynarkę miał dobraną idealnie, więc mogło być to tylko jedno - kolejna sugestia.
Poruszył brwiami, kiedy dziewczyna powiedziała mu, że jest odważny. Gogle zjechały mu przez to na oczy, musiał je znowu przesunąć na czoło. Nie uszło jego uwadze, po którą szklankę sięgnęła nowa koleżanka.
- Bardzo praktyczne - powiedział na wyjaśnienie z linią wieku. Faktycznie, dzięki temu łatwo było uniknąć całej masy kłopotów związanej z pałętającymi się po lokalu dzieciakami. Nie, żeby sam nie chodził w takie miejsca, zanim mógł. Nie miał jednak problemu, jaki napotkałby tutaj - wybierał raczej mugolskie miejscówki, tak na wszelki wypadek. Na wypadek takich właśnie rozwiązań.
Uśmiechnął się kolejny raz tego dnia. Twarz nigdy go od tego nie bolała. Uśmiechał się tak często, że był to dla niego bardzo naturalny wyraz.
- Nie wyglądał mi na twojego ojca, ale sama wiesz - nie mnie oceniać, nie?
Wykonał jedno pociągnięcie szmatą po szkle i rzucił młodej znaczące, pełne rozbawienia spojrzenie.
- Nie wiem. A działa?
Z zadowoleniem przyjął szklankę z drinkiem. Dobrze się czuł w roli barmana, ale najlepiej w roli imprezowicza.
- Słodkiego? Matti Kitti. - Odpowiedział bez wahania. - Zamówiłem to draństwo tylko raz. Sama pewnie wiesz - chichoczący mężczyźni nie mogą być atrakcyjni. - Upił łyk swojego drinka. - A w sobotę jestem wolny. - Odpowiedział takim samym ruchem brwi jak dziewczyna. - Rozmiary różnie. Jestem pewien, że już dobrałabyś mi lepiej, niż ja sam. - Marynarkę miał dobraną idealnie, więc mogło być to tylko jedno - kolejna sugestia.
Finta Mészáros
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
Matilde wyprostowała się, wyraźnie z siebie zadowolona. I bez znaczenia był fakt, że to nie ona zdecydowała o okalającej lokal linii wieku - liczyły się komplementy!
- Może... - odpowiedziała tajemniczo na pytanie, czy podryw na eksperymentalną jest skuteczny i popijała sobie drinka, słuchając jego kolejnych słów.
- Och, jestem pewna, że znajdą się tacy, którym i chichot nie zaszkodzi. - Kolejny raz machnęła brwiami i rozsiadła się zdecydowanie wygodniej.
- Dobra, nadajesz się, pewnie to wiesz. W październiku i tak przyjmujemy większość chętnych, część po prostu odpada po pierwszym weekendzie... Ale myślę, że się utrzymasz. - Mrugnęła. - Pytałam, bo w weekend mamy na piętrze imprezę zamkniętą. Wieczór panieński. Gdybyś się skusił, to możesz liczyć na kilka galeonów ekstra. I spokojnie, nie musisz się rozbierać... Chudzielcu. - Uśmiechnęła się, nie mogąc sobie darować ostatniego słowa. - Powiedz tylko ile chcesz pracować, a umowę przygotujemy ci jak już przyleziesz. Ja i tak nie mogę nic podpisać, a nie wiem kiedy on się ruszy. - Machnęła głową w stronę zaplecza.
- A! Masz jeszcze jakieś pytania? Drink jest na koszt firmy. - Znów przyssała się do rurki. - Dobre.
- Może... - odpowiedziała tajemniczo na pytanie, czy podryw na eksperymentalną jest skuteczny i popijała sobie drinka, słuchając jego kolejnych słów.
- Och, jestem pewna, że znajdą się tacy, którym i chichot nie zaszkodzi. - Kolejny raz machnęła brwiami i rozsiadła się zdecydowanie wygodniej.
- Dobra, nadajesz się, pewnie to wiesz. W październiku i tak przyjmujemy większość chętnych, część po prostu odpada po pierwszym weekendzie... Ale myślę, że się utrzymasz. - Mrugnęła. - Pytałam, bo w weekend mamy na piętrze imprezę zamkniętą. Wieczór panieński. Gdybyś się skusił, to możesz liczyć na kilka galeonów ekstra. I spokojnie, nie musisz się rozbierać... Chudzielcu. - Uśmiechnęła się, nie mogąc sobie darować ostatniego słowa. - Powiedz tylko ile chcesz pracować, a umowę przygotujemy ci jak już przyleziesz. Ja i tak nie mogę nic podpisać, a nie wiem kiedy on się ruszy. - Machnęła głową w stronę zaplecza.
- A! Masz jeszcze jakieś pytania? Drink jest na koszt firmy. - Znów przyssała się do rurki. - Dobre.
Mistrz Gry
Re: H.Y.D.R.Y. Club&Bar
- Może - powtórzył po dziewczynie i napił się drinka. Tak, napój zdecydowanie wyszedł przyzwoity. Był z siebie zadowolony. Podryw też wyszedł przyzwoity, skoro dziewczyna rzucała takimi tekstami...
- Cudownie. Jestem całkiem wolny w weekendy. - Znowu upił łyk i zaśmiał się na wspomnienie o braku konieczności rozbierania się. - Jak to mówią? Żadna praca nie hańbi. - I faktycznie, nie wyglądał, jakby perspektywa rozbieranej pracy szczególnie go płoszyła. - Jeśli mogę, wziąłbym pół etatu. Możliwe, że później będę zmuszony zredukować do ćwiartki, ale na razie jestem cały wasz. - Wyszedł zza baru i w błyskawicznym tempie dopił drinka. - A teraz, skoro i tak nie podpisujemy umowy, muszę... Magicznie zniknąć. Żyję w pośpiechu, wiesz. - Ostatni raz uśmiechnął się promiennie. - Nie mam pytań, wszystko jasne. I dziękuję za drinka. - Ukłonił się lekko. - Do zobaczenia przy następnej okazji, Matilde.
I zniknął z trzaskiem.
[z/t]
- Cudownie. Jestem całkiem wolny w weekendy. - Znowu upił łyk i zaśmiał się na wspomnienie o braku konieczności rozbierania się. - Jak to mówią? Żadna praca nie hańbi. - I faktycznie, nie wyglądał, jakby perspektywa rozbieranej pracy szczególnie go płoszyła. - Jeśli mogę, wziąłbym pół etatu. Możliwe, że później będę zmuszony zredukować do ćwiartki, ale na razie jestem cały wasz. - Wyszedł zza baru i w błyskawicznym tempie dopił drinka. - A teraz, skoro i tak nie podpisujemy umowy, muszę... Magicznie zniknąć. Żyję w pośpiechu, wiesz. - Ostatni raz uśmiechnął się promiennie. - Nie mam pytań, wszystko jasne. I dziękuję za drinka. - Ukłonił się lekko. - Do zobaczenia przy następnej okazji, Matilde.
I zniknął z trzaskiem.
[z/t]
Finta Mészáros