Plaża przy jeziorze
Strona 3 z 3 • Share
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Plaża przy jeziorze
First topic message reminder :
Jest to kilkunastometrowy odcinek brzegu zasypany drobnym piaskiem. Jest to miejsce magicznie przystosowane do tego, by mogły rosnąć tam prawdziwe palmy i by panowała tu zawsze wysoka temperatura, która sięga jeszcze kilku metrów wody, by móc się w niej spokojnie popluskać.
W zimie, kiedy prószy śnieg, to na terenie plaży pada lekka mżawka.
W zimie, kiedy prószy śnieg, to na terenie plaży pada lekka mżawka.
Ostatnio zmieniony przez Veneficium dnia Nie Kwi 16, 2017 2:20 pm, w całości zmieniany 1 raz
Veneficium
Re: Plaża przy jeziorze
Zapanował spokój, nagle dla obu doświadczonych przez niedawne wydarzenia czarownic pnącza wydały się już ledwie urokliwym dodatkiem, który w sumie mógłby znajdować się tu od początku. Zresztą roślina widocznie też odpoczywała i poruszała się sztywniej, bardziej ospale, sprawiając, że dziewczęta od kilku minut wisiały nieomal w tym samym miejscu. Tylko kilka jej elementów leżało ucięte w błocie, od góry przypominając wijące się meandry fioletowych rzek. Nadeszła chwila odpoczynku z czego Tallulah i Lucy nie omieszkały skorzystać – jedna osłonięta przed deszczem, wylegująca na dnie bankowej osłony, a druga zwieszona jak ludzki hamak, gasząca wywołaną stresem gorączkę poprzez zraszanie się nieco mniejszymi niż na początku kroplami deszczu. Nawet jeśli wciąż hulał mocny wiatr to dopiero od kilkumetrowej lodowej rzeźby bił nieporównywalny chłód – tak zimny, że zdawał się wręcz pachnieć. Pachniał suchością i kostniejącym mrozem. Można się było domyślić, że choćby dotknięcie rzeźby – a już tym bardziej jej polizanie – mogłoby skończyć się odmrożeniem lub w najlepszym wypadku oderwaniem fragmentu skóry, która się doń przylepi.
Karuzela wydarzeń jakby zwolniła bieg, muzyka nieco przycichła i światła przygasły, ale po ogólnym nieprzerwanym rozgardiaszu było to chyba bardziej niepokojące niż niepowstrzymany chaos. Tallulah po chwili szczątkowego załamania i odreagowaniu kotłujących się w jej wnętrzu emocji, zebrała się w sobie i ułożyła nowy plan, który miał ją doprowadzić do spektakularnego choć możliwie bezbolesnego i bezpiecznego końca tej nieplanowanej przygody.
Lucy nie zwracała póki co zbytniej uwagi na zaradną koleżankę i wciąż relaksowała się w mało komfortowej pozycji ciesząc szansą na dalsze życie, której najpewniej nie zamierzała zmarnować. Ale najpierw mała sjesta i próba poprowadzenia z fioletowymi pnączami spokojnej rozmowy łagodzącej obyczaje. Otworu gębowego u dziwnego tworu próżno jednak było szukać – no chyba, że ten, uzbrojony w rzędy ostrych kłów, tkwił pod ziemią jak łeb quasi-ośmiornicy. Nigdy nie wiadomo. Dlatego też konwersacja urwała się na pustym monologu, podczas gdy jakieś dwa metry wyżej i jeszcze kilka metrów dalej w bok Tallulah właśnie przeciskała różdżkę z wyczuciem przez kilka milimetrów pustej przestrzeni pomiędzy pędami a bańką. Udało się. W taki oto sposób Panna Rossreeve mogła siedzieć bezpiecznie w prześwitującym bunkrze i miotać zaklęciami na zewnątrz. Całe szczęście nie miała tego w planach i postanowiła wybrać możliwość najbardziej oryginalną i pacyfistyczną: połaskotać roślinkę.
I podczas gdy czarnowłosa zajęta była swoją misją Lucy zza do połowy przymkniętych powiek mogła dostrzec elektrycznego żywiołaka, który wrócił pojawiając się w ciszy jakby znikąd. Był jednak jakby... Mniejszy i miał zdecydowanie mniej nóg, bo tylko dwie, na którymi przebierał biegnąc dzikim slalomem. Elektryczna kuleczka, od której nóżki odchodziły była kompletnie czarna, a nie jarząca się toksycznym błękitem. Obserwacja tego pokracznego biegu trwała dosłownie kilka sekund, kiedy kulka nagle zakręciła ostro i dosłownie wleciała w pnącza – zupełnie jakby poruszała się na oślep. I wtedy zarówno Lucy jak i Tall poczuły szarpnięcie w okolicach pępka.
Pora na teleportację!
Teleportacja sprezentowana przez żywiołaka też najwyraźniej wybierała miejsca na oślep, bo najpierw dziewczyny z szarpnięciem wylądowały oplątane fioletowymi mackami w korytarzu jednego z budynków OPCMiT, gdzie błyskawicznie zoczyła ich drzemiąca dotąd w fotelu wyniosła kobieta na jednym z portretów, przypominająca nieco zasuszoną i wychudłą rodzynkę. Zerwała się natychmiast z miejsca podnosząc swój zwyczajowy ryk:
- Co ty wy, na Merlina, wyprawiacie?! Jesteście hańbą dla tej uczlen...!
Kolejny nieplanowany przeskok wyniósł Tall i Lucy do sali zatopionej w ciemności, gdzie grawitacja zupełnie nie działała – i gdzie niedaleko głowy Lucy bezwładnie unosiła się druga kulka, majtająca ospale nogami. Tu przez moment czarownice miały chwile spokoju i ciszy. A po niej rozniósł się kolejny suchy trzask. Tym razem znowu były na zewnątrz, a w ich twarze uderzył mocny powiew wiatru zawodzącego na otwartej przestrzeni. Przez łaskotki prezentowane przez Pannę Rossreeve pnącza szarpnęły się nagle i niejako uderzyły Lucy o ścianę szklarni, nabijając jej siniaka na łokciu, ale zanim zdążyły cisnąć bańką najdalej jak mogły, dziewczyny przeniosły się po raz kolejny.
[z/t = Tallulah + Lucy – ZAPRASZAM >TUTAJ<]
PD rozdam dopiero na koniec eventu.
Karuzela wydarzeń jakby zwolniła bieg, muzyka nieco przycichła i światła przygasły, ale po ogólnym nieprzerwanym rozgardiaszu było to chyba bardziej niepokojące niż niepowstrzymany chaos. Tallulah po chwili szczątkowego załamania i odreagowaniu kotłujących się w jej wnętrzu emocji, zebrała się w sobie i ułożyła nowy plan, który miał ją doprowadzić do spektakularnego choć możliwie bezbolesnego i bezpiecznego końca tej nieplanowanej przygody.
Lucy nie zwracała póki co zbytniej uwagi na zaradną koleżankę i wciąż relaksowała się w mało komfortowej pozycji ciesząc szansą na dalsze życie, której najpewniej nie zamierzała zmarnować. Ale najpierw mała sjesta i próba poprowadzenia z fioletowymi pnączami spokojnej rozmowy łagodzącej obyczaje. Otworu gębowego u dziwnego tworu próżno jednak było szukać – no chyba, że ten, uzbrojony w rzędy ostrych kłów, tkwił pod ziemią jak łeb quasi-ośmiornicy. Nigdy nie wiadomo. Dlatego też konwersacja urwała się na pustym monologu, podczas gdy jakieś dwa metry wyżej i jeszcze kilka metrów dalej w bok Tallulah właśnie przeciskała różdżkę z wyczuciem przez kilka milimetrów pustej przestrzeni pomiędzy pędami a bańką. Udało się. W taki oto sposób Panna Rossreeve mogła siedzieć bezpiecznie w prześwitującym bunkrze i miotać zaklęciami na zewnątrz. Całe szczęście nie miała tego w planach i postanowiła wybrać możliwość najbardziej oryginalną i pacyfistyczną: połaskotać roślinkę.
I podczas gdy czarnowłosa zajęta była swoją misją Lucy zza do połowy przymkniętych powiek mogła dostrzec elektrycznego żywiołaka, który wrócił pojawiając się w ciszy jakby znikąd. Był jednak jakby... Mniejszy i miał zdecydowanie mniej nóg, bo tylko dwie, na którymi przebierał biegnąc dzikim slalomem. Elektryczna kuleczka, od której nóżki odchodziły była kompletnie czarna, a nie jarząca się toksycznym błękitem. Obserwacja tego pokracznego biegu trwała dosłownie kilka sekund, kiedy kulka nagle zakręciła ostro i dosłownie wleciała w pnącza – zupełnie jakby poruszała się na oślep. I wtedy zarówno Lucy jak i Tall poczuły szarpnięcie w okolicach pępka.
Pora na teleportację!
Teleportacja sprezentowana przez żywiołaka też najwyraźniej wybierała miejsca na oślep, bo najpierw dziewczyny z szarpnięciem wylądowały oplątane fioletowymi mackami w korytarzu jednego z budynków OPCMiT, gdzie błyskawicznie zoczyła ich drzemiąca dotąd w fotelu wyniosła kobieta na jednym z portretów, przypominająca nieco zasuszoną i wychudłą rodzynkę. Zerwała się natychmiast z miejsca podnosząc swój zwyczajowy ryk:
- Co ty wy, na Merlina, wyprawiacie?! Jesteście hańbą dla tej uczlen...!
Kolejny nieplanowany przeskok wyniósł Tall i Lucy do sali zatopionej w ciemności, gdzie grawitacja zupełnie nie działała – i gdzie niedaleko głowy Lucy bezwładnie unosiła się druga kulka, majtająca ospale nogami. Tu przez moment czarownice miały chwile spokoju i ciszy. A po niej rozniósł się kolejny suchy trzask. Tym razem znowu były na zewnątrz, a w ich twarze uderzył mocny powiew wiatru zawodzącego na otwartej przestrzeni. Przez łaskotki prezentowane przez Pannę Rossreeve pnącza szarpnęły się nagle i niejako uderzyły Lucy o ścianę szklarni, nabijając jej siniaka na łokciu, ale zanim zdążyły cisnąć bańką najdalej jak mogły, dziewczyny przeniosły się po raz kolejny.
[z/t = Tallulah + Lucy – ZAPRASZAM >TUTAJ<]
PD rozdam dopiero na koniec eventu.
Mistrz Gry
Re: Plaża przy jeziorze
Nie podejrzewała samej siebie, że na miejsce zbrodni, jakim była plaża, wróci tak szybko po burzy. Na samo wspomnienie po plecach przebiegł jej lekki dreszcz i ogólnie zrobiło się jakoś tak zimno. Zwolniła nawet ze swojego zwyczajowego biegu i bardziej uważnie zaczęła się rozglądać dookoła. Oczywiście, nie po to, by znaleźć najlepsze miejsce do zdjęcia. Dobrze wiedziała, co chciała ustrzelić. Odrobina narcyzmu nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
Przygotowała aparat, gotowa do strzału, i skierowała swoje kroki w stronę rzeźby lodowego tornada, które stworzyła wraz z Lucy. Stało sobie, niepozorne, wiejąc chłodem i pięknem swojej surowości. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie korciło ją, aby go dotknąć - przesunąć dłonią po lodowatej, pięknej powierzchni. Za dobrze jednak wiedziała, że mogło się to skończyć źle. Nawet bardzo źle. Dlatego jedyne, co zrobiła, to stanęła w odpowiedniej odległości i wycelowała w lodową rzeźbę aparat Cavendisha.
Pstryk! I gotowe! Tall z dumą uśmiechnęła się do siebie. Jeszcze dwa, opisy i będzie mogła dumnie wejść do dziekanatu. Odwróciła się z gracją i ruszyła przed siebie. Tym razem w stronę Wydziału Obrony Przed Czarną Magią i Transmutacji.
[zt]
Dodano 1 PD
Przygotowała aparat, gotowa do strzału, i skierowała swoje kroki w stronę rzeźby lodowego tornada, które stworzyła wraz z Lucy. Stało sobie, niepozorne, wiejąc chłodem i pięknem swojej surowości. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie korciło ją, aby go dotknąć - przesunąć dłonią po lodowatej, pięknej powierzchni. Za dobrze jednak wiedziała, że mogło się to skończyć źle. Nawet bardzo źle. Dlatego jedyne, co zrobiła, to stanęła w odpowiedniej odległości i wycelowała w lodową rzeźbę aparat Cavendisha.
Pstryk! I gotowe! Tall z dumą uśmiechnęła się do siebie. Jeszcze dwa, opisy i będzie mogła dumnie wejść do dziekanatu. Odwróciła się z gracją i ruszyła przed siebie. Tym razem w stronę Wydziału Obrony Przed Czarną Magią i Transmutacji.
[zt]
Dodano 1 PD
Tallulah Rossreeve
Sponsored content
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Strona 3 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach