Dział otwarty
Strona 1 z 1 • Share
Dział otwarty
Ogromny dział, pełen wysokich i długich rzędów półek zasypanych książkami o różnej tematyce. Do każdego rzędu doczepiona jest wysoka, jeżdżąca drabina, którą można dowolnie przesuwać, by dostać się do najwyższych półek, które sięgają niemalże sufitu. W całej bibliotece losowo porozmieszczane są miniaturowe popiersia Buedocka Muldoona, byłego przewodniczącego Rady Czarodziejów w latach 1448-1450, którego bliźniacza wersja znajduje się w Gabinecie bibliotekarzy.
W centrum wielkiej sali znajdują się długie stoły, przy których można w ciszy zagłębić się w lekturze. Przy stole w powietrzu unoszą się świece z nieparzącym i niepalącym kartek i drewna ogniem.
Pod ścianą niedaleko stolików znajdują się też cztery stanowiska do warzenia eliksirów z palnikami i cynowymi kociołkami. Składniki należy dostarczyć samemu.
W pobliżu drzwi wejściowych stoi ogromne biurko bibliotekarza, niedaleko którego jest też umieszczona myślodsiewnia, z której korzystać mogą wszyscy studenci.
W centrum wielkiej sali znajdują się długie stoły, przy których można w ciszy zagłębić się w lekturze. Przy stole w powietrzu unoszą się świece z nieparzącym i niepalącym kartek i drewna ogniem.
Pod ścianą niedaleko stolików znajdują się też cztery stanowiska do warzenia eliksirów z palnikami i cynowymi kociołkami. Składniki należy dostarczyć samemu.
W pobliżu drzwi wejściowych stoi ogromne biurko bibliotekarza, niedaleko którego jest też umieszczona myślodsiewnia, z której korzystać mogą wszyscy studenci.
Można wypożyczać stąd książki i uczyć się z nich gdzieś indziej, a opłacić koszt nauczenia się konkretnej rzeczy zwracając wolumin z powrotem w tym miejscu.
- REGULAMIN BIBLIOTEKI:
- 1. Zakazuje się niszczenia książek wchodzących w skład wyposażenia biblioteki.
2. Z biblioteki korzystać mogą zarówno studenci uczelni, jak i jej pracownicy.
3. Wypożyczać książki można jedynie na własne nazwisko.
4. Maksymalny czas wypożyczeń książki to jeden miesiąc. Za zgodą bibliotekarza można ją prolongować na kolejny okres.
5. Nie ma maksymalnej liczby książek, jakie można wypożyczyć na raz.
6. Jeśli czytelnik zniszczy, bądź zgubi wypożyczoną książkę, to zobowiązany jest zgłosić to pracownikowi biblioteki, który podejmie dalsze decyzje, co zrobić z zaistniałą sytuacją.
7. Nie wolno samemu brać książek z księgozbioru i wynosić ich poza obręb biblioteki.
8. Zakazuje się wprowadzania do biblioteki zwierząt.
9. W całej bibliotece obowiązuje zakaz jedzenia i picia.
10. Zakazuje się prowadzenia w bibliotece pojedynków i rzucania zaklęć, które mogą zniszczyć księgozbiory.
11. Uprasza się o zachowanie ciszy na całym terenie biblioteki, by nie przeszkadzać innym użytkownikom.
12. Zakazuje się palenia ogniska z książek należących do biblioteki.
13. Zakazuje się zmieniania biblioteki w basen i wpuszczania do niego niebezpiecznych morskich stworzeń.
14. Zakazuje się zmieniania pogody wewnątrz sali bibliotecznej.
15. Zakazuje się latania na miotłach wewnątrz biblioteki.
16. Zakazuje się gry w Quidditcha wewnątrz biblioteki.
17. Zakazuje się wyskakiwania przez okna.
18. Zakazuje się warzenia eliksirów poza specjalnymi stanowiskami.
19. Na dwa tygodnie przed zakończeniem semestru każdy czytelnik ma obowiązek oddać wszystkie wypożyczone książki.
Veneficium
Re: Dział otwarty
Spotkanie Klubu Pojedynków zbliżało się nieubłaganie, a Colette nadal znał tyle samo typowych zaklęć pojedynkowych co na pierwszym roku, a tam dostał raz tak po dupie, że aż wstyd było pokazywać się tam znowu. Tym razem Polak poszedł po rozum do głowy i postanowił przygotować się choć odrobinę jeszcze przed chwilą sądu.
Wpadł do biblioteki i po skinięciu głową na powitanie bibliotekarzowi za ladą, zagłębił się w labiryncie wysokich regałów. Minął dział dla uzdrowicieli i dział z książkami historycznymi, nim nie odnalazł działu z zaklęciami pojedynkowymi oraz urokami. Idąc tu nie szukał żadnego konkretnego zajęcia, ale z pewnością szukał czegoś nieco silniejszego, choć bezbolesnego i nie wprowadzającego w ciele oponenta żadnych mutacji. Brunet stal krótką chwilę oparty bokiem o regał, przeglądając najmniej odrapane domiszcze i szukając czegoś ciekawego. Zatrzymał się kiedy dotarł do zaklęć unieruchamiających. I dopiero kiedy znalazł zaklęcie idealne dla siebie przeszedł się spacerem do części czytelnianej, byle dalej od książek i przysiadł przy stole. Przygładzając palcami przyjemne w dotyku stronice, wyciągnął różdżkę i zaczął od ćwiczenia ruchów nadgarstka.
- Colloshoo. Expulso – zaczął powoli, z ospałością, zaznajamiając się z brzmieniem nowych słów i wyrywając je sobie na tablicy pamięci. Powtórzył je jeszcze ze dwadzieścia razy, a za dwudziestym pierwszym wycelował różdżką w ścianę i wymówił je. Nie stało się nic konkretnego, ale z drugim razem poczuł mrowienie w palcach trzymających różdżkę. Nie zamierzał wypróbowywać nowego zaklęcia na żadnym z siedzących w bibliotece studentach, ani pracownikach, więc powtarzał zaklęcie na ścianie tak długo, aż nie wyczuł, że magia przepływa za każdym razem.
Dopiero wtedy uśmiechnął się zadowolony, odetchnął i przymknął książkę z pacnięciem, po czym odniósł ją na miejsce, wsuwając pomiędzy dwa grubsze tomiszcza.
Wyszedł z biblioteki o jedną wartościową rzecz mądrzejszy, dużo sprężystszym krokiem.
[z/t]
Zaklęcia:
Colloshoo – Średnio zaawansowane – Koszt: 20 PD
Expulso – Średnio zaawansowane – Koszt: 20 PD
ODJĘTO 40 PD
Wpadł do biblioteki i po skinięciu głową na powitanie bibliotekarzowi za ladą, zagłębił się w labiryncie wysokich regałów. Minął dział dla uzdrowicieli i dział z książkami historycznymi, nim nie odnalazł działu z zaklęciami pojedynkowymi oraz urokami. Idąc tu nie szukał żadnego konkretnego zajęcia, ale z pewnością szukał czegoś nieco silniejszego, choć bezbolesnego i nie wprowadzającego w ciele oponenta żadnych mutacji. Brunet stal krótką chwilę oparty bokiem o regał, przeglądając najmniej odrapane domiszcze i szukając czegoś ciekawego. Zatrzymał się kiedy dotarł do zaklęć unieruchamiających. I dopiero kiedy znalazł zaklęcie idealne dla siebie przeszedł się spacerem do części czytelnianej, byle dalej od książek i przysiadł przy stole. Przygładzając palcami przyjemne w dotyku stronice, wyciągnął różdżkę i zaczął od ćwiczenia ruchów nadgarstka.
- Colloshoo. Expulso – zaczął powoli, z ospałością, zaznajamiając się z brzmieniem nowych słów i wyrywając je sobie na tablicy pamięci. Powtórzył je jeszcze ze dwadzieścia razy, a za dwudziestym pierwszym wycelował różdżką w ścianę i wymówił je. Nie stało się nic konkretnego, ale z drugim razem poczuł mrowienie w palcach trzymających różdżkę. Nie zamierzał wypróbowywać nowego zaklęcia na żadnym z siedzących w bibliotece studentach, ani pracownikach, więc powtarzał zaklęcie na ścianie tak długo, aż nie wyczuł, że magia przepływa za każdym razem.
Dopiero wtedy uśmiechnął się zadowolony, odetchnął i przymknął książkę z pacnięciem, po czym odniósł ją na miejsce, wsuwając pomiędzy dwa grubsze tomiszcza.
Wyszedł z biblioteki o jedną wartościową rzecz mądrzejszy, dużo sprężystszym krokiem.
[z/t]
Zaklęcia:
Colloshoo – Średnio zaawansowane – Koszt: 20 PD
Expulso – Średnio zaawansowane – Koszt: 20 PD
ODJĘTO 40 PD
Colette Tomiczny
Re: Dział otwarty
Musiał, po prostu musiał iść na pierwsze spotkanie Klubu Pojedynków! Zapowiadała się niezła jazda, bo klub od trzech lat miał nowego prowadzącego i Merlin jeden wie, co młodemu czarnowłosemu profesorowi wpadnie do głowy. Cavendish Junior wspinał się truchtem po schodach biblioteki, przytrzymując aparat przy piersi, by nie obijał mu się boleśnie o mostek. Zamierzał pojawić się tam głównie w charakterze łowcy kolejnych ciekawostek i agenta T.R.U.T.N.I.A., ale zamierzał też sam wyciągnąć z tego jeszcze więcej zabawy, samemu stając na podeście do pojedynków. Miał świadomość tego, że wpadnie na spotkanie dosłownie na styk, a chciał jeszcze upewnić się u prowadzącego co do tego, czy może robić zdjęcia - więc już czuł, że będzie miał mało czasu na wnikliwe poszukiwania zaklęć i ćwiczenie ich. Nie zamierzał więc brać niczego z górnej półki, nie chciał się po prostu wygłupić i wolał znać co najmocniej ze dwa zapychacze, które nieco urozmaicą jego dramatyczną zabawę w dżentelmeński wpierdol,
Zwolnił swój maratoński bieg do nieszkodliwego cichego truchciku, kiedy przeszedł przez próg biblioteki i po kilku skrętach w złą stronę, w końcu odnalazł odpowiedni dział i – aż wstyd się przyznać – porwał pierwszą lepszą książkę, która zwróciła jego uwagę. Była wściekle czerwona, ale na szczęście nie opisywała krwawych rytuałów znęcania się nad czarodziejami.
Był pacyfistą (przynajmniej dzisiaj) więc szukał czegoś bardziej defensywnego i jak najmniej szkodliwego i spodobał mu się pomysł z chmurką dymu i przylepianiem języka do podniebienia, które wynalazł za młodu słynny nauczyciel eliksirów z Hogwartu.
Ichabod Języlepa ćwiczył w pośpiechu na lampce stojącej na stole w czytelni, a Fumosa rzucał jak najdalej, by nie zadymiać pogrążonych w lekturze studentów. Przez pośpiech z początku najpierw powykrzywiał lampkę, a potem wyprostował ją tak, że świeciła na sufit. Nie potrafił się skupić, kiedy co chwila zerkał na zegarek, więc wziął kilka karmicznych oddechów i oddalił się od szeleszczących kartkami ludzi, by pod ścianą powtarzać ruchy nadgarstka i inkantacje do skutku. Raz o mało nie rzucił Języlepa na siebie, ale w ostatecznym rozrachunku wbił sobie do głowy oba nowe zaklęcia i odniósł książkę na miejsce, po czym truchtem wybył z biblioteki, powracając do biegu, kiedy tylko znalazł się u szczytu schodów.
[z/t]
Zaklęcia:
Języlep – Łatwe – Koszt: 15 PD
Fumos – Łatwe – Koszt: 15 PD
ODJĘTO 30 PD
Zwolnił swój maratoński bieg do nieszkodliwego cichego truchciku, kiedy przeszedł przez próg biblioteki i po kilku skrętach w złą stronę, w końcu odnalazł odpowiedni dział i – aż wstyd się przyznać – porwał pierwszą lepszą książkę, która zwróciła jego uwagę. Była wściekle czerwona, ale na szczęście nie opisywała krwawych rytuałów znęcania się nad czarodziejami.
Był pacyfistą (przynajmniej dzisiaj) więc szukał czegoś bardziej defensywnego i jak najmniej szkodliwego i spodobał mu się pomysł z chmurką dymu i przylepianiem języka do podniebienia, które wynalazł za młodu słynny nauczyciel eliksirów z Hogwartu.
Ichabod Języlepa ćwiczył w pośpiechu na lampce stojącej na stole w czytelni, a Fumosa rzucał jak najdalej, by nie zadymiać pogrążonych w lekturze studentów. Przez pośpiech z początku najpierw powykrzywiał lampkę, a potem wyprostował ją tak, że świeciła na sufit. Nie potrafił się skupić, kiedy co chwila zerkał na zegarek, więc wziął kilka karmicznych oddechów i oddalił się od szeleszczących kartkami ludzi, by pod ścianą powtarzać ruchy nadgarstka i inkantacje do skutku. Raz o mało nie rzucił Języlepa na siebie, ale w ostatecznym rozrachunku wbił sobie do głowy oba nowe zaklęcia i odniósł książkę na miejsce, po czym truchtem wybył z biblioteki, powracając do biegu, kiedy tylko znalazł się u szczytu schodów.
[z/t]
Zaklęcia:
Języlep – Łatwe – Koszt: 15 PD
Fumos – Łatwe – Koszt: 15 PD
ODJĘTO 30 PD
Ichabod Cavendish Junior
Re: Dział otwarty
Clotilde syknęła, a pióro które trzymała w zębach nieznacznie zadrżało. Włoszka rozejrzała się po sali sprawdzając, czy przypadkiem nie ściągnęła na siebie niczyjej uwagi i pochyliła się nad blatem, prawie całkowicie ginąc za stosem przytaszczonych książek.
- Łbie gryziony... - mruknęła w stronę wijącej się na drewnie dżdżownicy. Dała jej na imię Fred.
Przyszła tylko po książkę. Kiedy jednak wdrapała się na pierwsze piętro i zauważyła puste miejsce w kącie, nie widziała już większego sensu w opuszczaniu biblioteki. Zamiast tego pościągała z półek kilka(naście) przypadkowych tomiszczy i ustawiła z nich mur, chroniący ją przed wścibskim wzrokiem pracowników.
Znała to zaklęcie. Musiała je znać, do cholery ciemnej, skoro zdała z Transmutacji! Z drugiej strony Obronę Przed Czarną Magią też niby zaliczyła, a kiedy miało się durszlak a nie łeb...
- Naturvita, Natuturvatur, Naturmita, Skrzypowita... - mruczała, wciąż przeżuwając bezużyteczne już pióro i ani jej w głowie było zerkanie do notatek. A Fred jak leżał, tak się wił.
- Paskudnik... NATURVIT! - Objawienie spadło na nią jak grom z jasnego nieba, a książki runęły na ziemię po nagłym ataku wesołości. Różowe wargi wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, pióro pacnęło cicho o blat, a Coletti szybkim ruchem schowała Freda, będącego teraz dumnym żukiem, do kieszeni. Bibliotekarz już pewnie szedł w jej stronę...
z/t
W sprawie ewentualnych konsekwencji poproszę PW
NATURVIT - transmutacja, stopień I - 50 PD
Odjęte 50 PD
- Łbie gryziony... - mruknęła w stronę wijącej się na drewnie dżdżownicy. Dała jej na imię Fred.
Przyszła tylko po książkę. Kiedy jednak wdrapała się na pierwsze piętro i zauważyła puste miejsce w kącie, nie widziała już większego sensu w opuszczaniu biblioteki. Zamiast tego pościągała z półek kilka(naście) przypadkowych tomiszczy i ustawiła z nich mur, chroniący ją przed wścibskim wzrokiem pracowników.
Znała to zaklęcie. Musiała je znać, do cholery ciemnej, skoro zdała z Transmutacji! Z drugiej strony Obronę Przed Czarną Magią też niby zaliczyła, a kiedy miało się durszlak a nie łeb...
- Naturvita, Natuturvatur, Naturmita, Skrzypowita... - mruczała, wciąż przeżuwając bezużyteczne już pióro i ani jej w głowie było zerkanie do notatek. A Fred jak leżał, tak się wił.
- Paskudnik... NATURVIT! - Objawienie spadło na nią jak grom z jasnego nieba, a książki runęły na ziemię po nagłym ataku wesołości. Różowe wargi wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, pióro pacnęło cicho o blat, a Coletti szybkim ruchem schowała Freda, będącego teraz dumnym żukiem, do kieszeni. Bibliotekarz już pewnie szedł w jej stronę...
z/t
W sprawie ewentualnych konsekwencji poproszę PW
NATURVIT - transmutacja, stopień I - 50 PD
Odjęte 50 PD
Clotilde Coletti