W.A.R.P.Cool

---

---

ZATRUDNIENI:
• wolne
• wolne
• wolne

Sport nigdy nie był mocną stroną Finty. Nie, żeby go nie lubił - grał w gry, znał ich zasady. Starł się. Ale jakoś mu nie wychodziło. Nie przejmował się tym wcale - w swojej opinii zwyczajnie był stworzony do innych, większych celów, niż odbijanie jakiejś piłeczki. Bo w grach zwykle chodziło o odbijanie piłeczki. Albo bezsensowną przemoc. Uważał, że bezsensowna przemoc też może być zabawna, ale tylko wtedy, kiedy jej się przyglądał, a nie w niej uczestniczył. Zwłaszcza, że w takich wydarzeniach był zwykle stroną obrywającą, a nie atakującą.
W związku z tym wszystkim w sklepie W.A.R.P.Cool czuł się obco, jak w muzeum. Nie, żeby nie wiedział, do czego wszystko służy - teoretykiem był bardzo dobrym, zwykle zapamiętywał zasady gier - jak zresztą wszystko - bardzo szybko. Nie zmieniało to faktu, że był tu obcy.
Zbliżył się do lady, nie zdradzając po sobie poczucia wyobcowania.
- Dzień dobry. Poproszę... - Zerknął na list, który wziął ze sobą, żeby przypadkiem czegoś nie pomylić. Kto wie, może coś ma podobną nazwę, a on coś przekręci...? - ...zestaw do pielęgnacji "bez zadr" - przeczytał i uśmiechnął się. Mina mu jednak nieco zrzedła, kiedy usłyszał cenę za zamówiony luksus. Odliczał drobniaki, w głowie zamieniając kwotę na stracone butelki whisky. Był pewien, że uczelnia odda mu pieniądze, ale znając prężność działania biurokracji... No, miał nadzieję, że odda je dość szybko.
...przynajmniej jedzenie nic go nie kosztowało.
- Dziękuję! - Powiedział z tylko trochę wymuszonym entuzjazmem. - I do widzenia!

[z/t]

---

Dodano 1 PD

Rachunek:
Zestaw do pielęgnacji "Bez zadr": 12 G 4 S 11 K