Labirynt Wargów
:: Międzynarodowy Uniwersytet Magii i Czarodziejstwa “Veneficium” :: Wydział Nauk Biomagicznych i Środowiskowych
Strona 1 z 1 • Share
Labirynt Wargów
Niedaleko Kniei Włóczykija, przy granicy terenów Uniwersytetu, znajduje się labirynt. Konstrukcja stworzona z szarego kamienia sięga na ogół około metra, a przed wejściem do niego, po obu stronach, ustawione są dwa posągi powyginanych dziwacznie wilków, na których cokołach znajdują się ich imiona. Po prawej Sköll, po lewej Hati. Za ich plecami, na ścianach labiryntu, umieszczone są astralne symbole: za plecami pierwszego umieszczony został znak słońca, a za drugiego - księżyca. Każdy kto zna nordycką mitologię wie, że oba wilki, kiedy złapią przypisane sobie ciała niebieskie, rozpoczną Ragnarök. Tutaj jednak pełnią rolę strażników: na dzień przed pełnią, o północy, symbole na ścianie za nimi zaczynają błyszczeć, a posągi budzą się do życia. Tym samym mury labiryntu rosną, skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek wgląd wewnątrz. Strażnicy labiryntu wpuszczają wtedy do niego tylko wilkołaki, a następnie wejście zamyka się. W tym miejscu wilkołaki, na czas przemiany, są odcięte od świata i nie stwarzają dla niego zagrożenia, a Sköll i Hati krążą wokół niego, odstraszając niepowołanych gości i chroniąc to, co jest w środku. Wilki wracają na swoje miejsce, a ściany na powrót maleją, gdy jest już po pełni i wszyscy zamknięci w środku wrócą do stanu normalności.
Veneficium
Re: Labirynt Wargów
Był wczesny wieczór, jak na standardy pogody na Islandii (zwłaszcza o tej porze roku) temperatura była całkiem znośna, a chmury zza których przez cały dzień przebijało słońce, przesłaniały teraz nieubłaganie szarzejący i ciemniejący nieboskłon. Do momentu w którym panowanie obejmie tarcza księżyca zostało jeszcze trochę czasu, ale Sköll i Hati, para kamiennych strażników tego miejsca, już od ubiegłej północy opuścili swoje postumenty i krążyli na zewnątrz wysokich ścian okalających zagadkowy labirynt. Kamienne wilkołaki wpuszczały do środka tylko studentów obarczonych specyficzna klątwą, by ci całą noc spędzili w specjalnie przygotowanym dla nich miejscu, zapewniającym im swobodę, ale jednocześnie gwarantującym bezpieczeństwo reszcie mieszkańców kampusu.
Jak dotąd wewnątrz znalazło się już trzech wychowanków Veneficium, poza nimi na liście była jeszcze jedna osoba.
Jak dotąd wewnątrz znalazło się już trzech wychowanków Veneficium, poza nimi na liście była jeszcze jedna osoba.
Mistrz Gry
Re: Labirynt Wargów
Przyszedł w końcu ten dzień, którego obawiałam się każdego miesiąca. Cały zeszły semestr próbowałam pogodzić się z tym co mnie spotkało i szukałam sposobu na ograniczenie mojej agresji w czasie pełni, jednak moje próby zdały się na nic. Byłam tym zawiedziona, jednak inni lepi ode mnie próbowali znaleźć lek latami, więc czemu akurat mi miałoby się udać?
To miała być moja trzynasta przemiana. Z każdą koleiną czułam się ze sobą coraz gorzej i nie mogłam znieść tego kim jestem. Bałam się, że zrobię komuś krzywdę, że zranię bliskich, dlatego gdy dowiedział się o miejscu na Uniwersytecie, które pozwoli mi przetrwać kolejną przemianę z wiedzą, że na pewno nikogo nie zranię wiedziałam gdzie muszę się udać.
Stanęłam na skraju terenów Uniwersytetu i spojrzałam na szare ściany, które wydawały się nie mieć końca. Nagle zauważyłam jakiś ruch i spojrzałam na kształt wynurzający się z zza rogu. Z początku z niedowierzeniem patrzyłam na wilkołaka, którego o tej porze na pewno nie powinno tutaj być. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę, że szara postać to tak naprawdę kamienna figura, którą wcześniej widziałam przy wejściu do labiryntu, a teraz jakby nigdy nic chodziła wzdłuż ścian.
Stworzenie kompletnie nie zwracało na mnie uwagi i kontynuowało swoją wędrówkę. Widać władze uniwersytetu postarały się by żaden wilkołak nie zrobił nikomu krzywdy w trakcie pełni, nieco mnie to uspokoiło.
Ruszyłam w stronę wejścia przy którym stały dwa kamienne postumenty, które w tej chwili były puste.
- No to idę – powiedziałam sama do siebie, przekraczając próg i wchodząc w ciemność jaka panowała we wnętrzu labiryntu.
Alexandra Midnight
Re: Labirynt Wargów
Mijający Alexandrę Hati zdawał się w ogóle nie zwracać na nią uwagi, trzymetrowy wilczy potwór po prostu minął ją człapiąc na tylnych odnóżach. Można by pomyśleć, że skoro strażnicy zachowują się w taki sposób wobec przybyszów to są kompletnie bezużyteczni. Nic bardziej mylnego – gdyby jakiś studenciak znalazł się tutaj z przypadku, to mógłby liczyć na to, że zainteresowałyby się nim oba wilkołaki. Przeżyłby to spotkanie, ba, gdyby sam nie narobił obie podczas ucieczki siniaków to nawet skończyłby bez większego szwanku – ale drugi raz już by nie przyszedł. Nie o takiej porze jak ta.
Kiedy tylko studentka przestąpiła bramę labiryntu otoczyły ją wysokie ściany miejscami porośnięte od środka szczątkowym bluszczem. Jeszcze tutaj nie znaczyły ich ślady pazurów – te pojawiały się dopiero kilka metrów wgłąb prostego korytarza, który rozwidlał się w dwie strony i ginął w ciemności. Po przestąpieniu kilku kroków, gdyby brunetka obróciła się za siebie, zobaczyłaby, że łukowatego wejścia już nie ma, a co gorsza wszystko wygląda tak, jakby nigdy go nie było.
Do mroku panującego wewnątrz dało się szybko przyzwyczaić, ale przez niedoskonałość ludzkich oczu Alexandra widziała na swojej drodze tylko szare kształty pozbawione detali. Z drugiej strony nie było też za dużo do oglądania: ściany, ściany i jeszcze raz ściany. A czas leciał. Słońce zaszło dobre kilkanaście minut temu, zrobiło się jeszcze ciemniej, a na granatowym niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Chmury się przerzedzały, a wewnątrz labiryntu panowała absolutna, idealna cisza. Nawet cichutkie wycie wiatru ponad ścianami wydawało się jakby wyimaginowane, nie z tego świata, jak igraszka zmysłów.
Kiedy na ziemię zaczęły padać pierwsze srebrne światło księżyca wrota Labiryntu Wargów na dobre się zamknęły. Cisze przeciął gromki huk magicznej zasuwy tak mocnej, że kiedy zaskoczyła aż ziemia zadrżała Pannie Midnight pod butami. Chmurki cienkie jak papirus wreszcie zaczęły rozchodzić się usłużnie przed ogromną, pedantycznie białą tarczą księżyca w pełni.
Kiedy tylko studentka przestąpiła bramę labiryntu otoczyły ją wysokie ściany miejscami porośnięte od środka szczątkowym bluszczem. Jeszcze tutaj nie znaczyły ich ślady pazurów – te pojawiały się dopiero kilka metrów wgłąb prostego korytarza, który rozwidlał się w dwie strony i ginął w ciemności. Po przestąpieniu kilku kroków, gdyby brunetka obróciła się za siebie, zobaczyłaby, że łukowatego wejścia już nie ma, a co gorsza wszystko wygląda tak, jakby nigdy go nie było.
Do mroku panującego wewnątrz dało się szybko przyzwyczaić, ale przez niedoskonałość ludzkich oczu Alexandra widziała na swojej drodze tylko szare kształty pozbawione detali. Z drugiej strony nie było też za dużo do oglądania: ściany, ściany i jeszcze raz ściany. A czas leciał. Słońce zaszło dobre kilkanaście minut temu, zrobiło się jeszcze ciemniej, a na granatowym niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Chmury się przerzedzały, a wewnątrz labiryntu panowała absolutna, idealna cisza. Nawet cichutkie wycie wiatru ponad ścianami wydawało się jakby wyimaginowane, nie z tego świata, jak igraszka zmysłów.
Kiedy na ziemię zaczęły padać pierwsze srebrne światło księżyca wrota Labiryntu Wargów na dobre się zamknęły. Cisze przeciął gromki huk magicznej zasuwy tak mocnej, że kiedy zaskoczyła aż ziemia zadrżała Pannie Midnight pod butami. Chmurki cienkie jak papirus wreszcie zaczęły rozchodzić się usłużnie przed ogromną, pedantycznie białą tarczą księżyca w pełni.
Mistrz Gry
Re: Labirynt Wargów
Przez całą noc wnętrze labiryntu rozdzierał skowyt i warkot kiedy tylko choćby para wilkołaków mijała się oddzielona grubą ścianą. Rzadko, ale nadal, dochodziło do bezpośrednich spotkań pomiędzy dwoma przedstawicielami gatunku na obszarze jednego z nieliczonych, krętych korytarzy – jeśli było to spotkanie różnych płci to kończyło się na warkocie i bacznej obserwacji, ale bywały i spotkania dwóch samic i dwóch samców... Wtedy cisze pełną do niedawna ledwie tęsknego wycia rozdzierał warkot zajadłej walki. Ze ścian sypał się zdrapywany pazurami tynk, podłoga pokrywała się rdzą krwi i po kilkunastu sekundach labirynt się budził, chcąc ochronić swoich mieszkańców i zmieniając kondygnacje – ściany przesuwały się, wysuwały z innych ścian lub spod ziemi, tak by rozdzielić walczących oraz utrudnić innym, zwabionym zapachem krwi, przybycie i dołączenie do starcia.
Alex udało się przeżyć tę noc bez dodatkowych blizn czy nadwyrężeń, choć akurat dziś labirynt musiał zmieniać ułożenie aż trzy razy.
A poranek ze względu na porę roku nadchodził bardzo długo.
z/t dla Alexandry
Alexandra Midnight +1 PD
Alex udało się przeżyć tę noc bez dodatkowych blizn czy nadwyrężeń, choć akurat dziś labirynt musiał zmieniać ułożenie aż trzy razy.
A poranek ze względu na porę roku nadchodził bardzo długo.
z/t dla Alexandry
Alexandra Midnight +1 PD
Mistrz Gry
Sponsored content
:: Międzynarodowy Uniwersytet Magii i Czarodziejstwa “Veneficium” :: Wydział Nauk Biomagicznych i Środowiskowych
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach