Lucy Happymeal

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down

Lucy Happymeal Empty Lucy Happymeal

Pisanie by Lucy Happymeal Pon Gru 12, 2016 9:33 pm

Lucy Happymeal

Informacje


1925 marcaBrytyjkaHogwart | Gryffindorpatronus: pandabogin: wielki pająk

Aparycja


171 cm51 kg

Jak wygląda? Gdyby zadać jej to pytanie z pewnością odpowiedziałaby, że cudownie i olśniewająco, ewentualnie poprosiłaby o przesunięcie się, by nie przysłaniać dłużej jej niesamowitego blasku. Ale jej to o zdanie lepiej nie pytać – uprzedzam tak na przyszłość, nie wyjdziecie na tym dobrze. I ten, wracając do pytania (było w ogóle jakieś pytanie? Nie przypominam sobie), aparycja... W skrócie – ciemnobrązowe, prawie czarne oczy (niekiedy nawet osiągające tę barwę, gdy dziewczyna długo nie wychodzi na światło słoneczne), nieco jaśniejsze włosy (tylko odrobinę) oraz blada skóra z prześwitem kilku piegów na krzyż, lubiących mnożyć się jak króliki, gdy nadchodzi lato. Do tego dodać można krucze, dość gęste rzęsy, wyraźnie zarysowane brwi odznaczające się na jej mizernej cerze, nieco zadarty nos oraz całkiem wysokie kości policzkowe. Będąc wciąż przy twarzy, często nieodłącznym jej elementem jest chytry bądź sarkastyczny uśmieszek, który w wielu przypadkach zmienia się w szczery, radosny uśmiech, idący w parze z donośnym, irytująco zaraźliwym śmiechem.

Naturalnie bywają i chwile (poranki), gdy bez kija nie podchodź, na co niedwuznacznie zwracają uwagę cienie pod oczami, grymas i ewentualne warczenie. Niemniej, nie rozwodząc się za bardzo, przejdźmy dalej. Długie nogi, zgrabna sylwetka, nieco krzywa postawa, będąca skutkiem spania w najróżniejszych pozycjach i miejscach. Och, są jeszcze oczywiście blizny, o których nie wszyscy wiedzą (no przecież nie przed każdym się rozbiera! Chyba...). Jedna widnieje pod prawą (albo lewą, kto to tam wie - Lu nie rozróżnia stron, a ja też tak średnio na jeża) łopatką, pamiątka po dźgnięciu lekko zatrutym nożem... Mówi się trudno i żyje się dalej. Druga, sporawa, zajmuje większą część brzucha – to cholerstwo z kolei urozmaiciło swą obecnością nieskalane ciało dziewczyny po takim tam włóczeniu się po całkiem bezpiecznych, zalanych podziemiach z demonem wodnym w pakiecie... No, kto by się spodziewał?! Na pewno nie ona.

Coś poza tym? A tak, ubiór. Im bardziej kolorowo tym lepiej. Lu to człowiek krata - prawie same koszule w najróżniejszych barwach (z przewagą tych bordowych i czerwonych) wiszą w jej szafie, tuż nad kupką jaskrawych spodni - grzecznie mówiąc - walących po oczach. Tak delikatnie... i subtelnie... pasują one do tej jej „powściągliwej” natury. No i cóż, ta niepozorna istotka szybko chodzi, ciągle się spieszy (w chwilach gdy akurat nie leży na ławce, na drzewie, na środku ulicy... zdarza się i najlepszym) albo i turla. Widać, że jest wulkanem energii, chyba że nim nie jest – gdy nie wybucha, parząc wszystkich dookoła, popada w stan bliski śmierci, a dokładniej... śpi jak zabita.

Charakter


Mały zaciemniony pokoik. Biurko, lampka, dająca niewiele światła, i postać, siedząca naprzeciwko ciebie – tyle widziała dziewczyna postawiona w niecodziennej sytuacji.
- Proszę opowiedzieć coś o sobie – odezwał się głębokim głosem mężczyzna.
- Słucham? - Podniosła się aż z siedzenia, na co miły pan nakazał jej ręką, by się uspokoiła. No, już, już, wszystko będzie dobrze, proszę nie robić zamieszania – oto co wyczytała w jego oczach. - Co to ma być?! Ściągacie mnie nie wiadomo gdzie i chcecie, bym się o sobie rozgadała, tak? A wypchajcie się mydłem, ble! - Usiadła z powrotem ze skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej. Nie da się! Co oni sobie myśleli, że niby kim są?! Co prawda kłóciła się dla samej zasady kłócenia, na dodatek i tak nie miała co robić...
Minęła dłuższa chwila ciszy. Osoba, która ją ściągnęła wyraźnie dysponowała sporymi pokładami czasu i nigdzie jej się nie spieszyło. No, dobra. Lucy podniosła się nieco i walnęła głośno rękami o blat, by zwrócić na siebie uwagę (jakby zaistniała taka potrzeba). Przeczesała jeszcze dłonią wiecznie splątane włosy i zaczęła mówić - nic innego jej nie pozostało, a z cierpliwości to ona nie słynęła.
- No, niech ci będzie, ale nie myśl sobie, że robię to dla ciebie! Nic mnie nie przekonałeś... Nic a nic. - Westchnęła cicho. - Oczywiście, jak widzisz, jestem niebywale taktowna i subtelna. Na dodatek wspaniałomyślna - w końcu postanowiłam ci odpowiedzieć... A moja doskonała prezencja również jest ci znana! - Jej głos brzmiał coraz to donośniej, a słowa wypływały z niej w coraz szybszym tempie. Po ustach zaczął błąkać się niewielki uśmiech. - Nie można zapomnieć o skromności... Chyba pan nie zaprzeczy? - Spojrzała na niego pewnie, lecz nawet nie dała mu czasu, by odpowiedzieć. - A tak na poważnie. Wiem, że czasami jestem leniwa, ale wiesz...– Wróciła do mówienia na „ty”, jednak „pan” jakoś jej nie pasowało. - ...pogodziłam się z tym. Znajomi określają mnie mianem inteligentnego debila, zarzucając mi infantylność, którą przyjmuję, jak to się mówi, na klatę. Poza tym, jak można zauważyć, bardzo lubię dużo mówić. - Potok mało znaczących wyrazów ciągnął się nieprzerwanie, a dziewczyna mówiła, co akurat jej się przypomniało. - Och, no i zmieniam zdanie co pięć sekund, strasznie niezdecydowany i uparty ze mnie człowiek, gotując jestem w stanie wywołać pokaźne eksplozje, a ktoś tam coś przebąkiwał o niestabilności emocjonalnej i nerwowości... Ja naprawdę nie wiem, co oni mieli na myśli! Zwłaszcza, że jestem tak otwarta na ludzi i szczera... gdy się to akurat opłaca... Bo wiesz... - Pochyliła się nad stołem, a z jej radosnej, wesołej postawy nie pozostało już tak wiele – najbardziej zmieniły się oczy, w których nie pozostał nawet ślad po radosnych iskierkach i beztrosce, które przed chwilą można było tam dostrzec. - … zwykle jestem miła i w ogóle, co najwyżej powiem komuś, że go nienawidzę (tak z miłości), ale jak ktoś mi nadepnie na odcisk... lepiej niech ucieka.
Mówiła poważnie. Rozsiadła się po swej wypowiedzi wygodniej na krześle, a mężczyzna przyglądał jej się nieco zdziwiony. Nie tego się spodziewał. Ona natomiast ponownie się rozluźniła. Zdała test, nie zdała, o co chodziło? Była bezczelna? Trudno. Z determinacją będzie dążyć do celu, a jak facet postanowi jej nie wypuścić, to sama znajdzie wyjście. Lubiła gry, to czemu by nie zagrać i w tę. Jeszcze bardziej lubiła wygrywać i mieć rację, a tutaj jak na razie nic nie wskazywało na to, by miała dać się porażce. Co prawda nawet nie zaczęła zbierać informacji, ale na wszystko przyjdzie czas... Może by tak jakaś zdrowa rywalizacja? Czy była już lepsza od innych?
I chwila, co ona tutaj w ogóle robiła? Nieco się rozproszyła i nagle poczuła się mocno nie na miejscu. Ogarnęło ją zmęczenie. No jasne, zazwyczaj zasypiała w każdym możliwym miejscu, to samo miała z gubieniem się, no, ale chyba nie tutaj! Próbowała skoncentrować się na tym, co widniało przed jej oczami, lecz nie do końca jej to wychodziło... Czyżby problemy z koncentracją ponownie dawały o sobie znać...?
- Dobrze się czujesz?
Cichy głos. Nie był wcześniej bardziej wyrazisty? Czy to już kiedyś się nie wydarzyło? Od dawna borykała się z problemami z pamięcią, bo choć nie zdawała sobie z tego sprawy, przypominała ona nieco w tym momencie ser szwajcarski... Tak, to ten taki z dziurami. Odbijało się to na tym, jak funkcjonowała, niemniej zazwyczaj wolała ignorować takie rzeczy i nikomu o nich nie mówić. No bo przecież ona - ona, taka pierdoła, dziecinna, czasami głupawa i dająca się wrobić we wszystko - że niby jakieś problemy? Gdzie tam! Człowieku, najedź jej na ambicję, a zrobi wszystko, by pokazać, że się mylisz. No i te jej głupie pomysły... Ma ich pełno, a jeszcze ciągnie ją do ich realizacji. Skąd to się bierze? Proste, woli żałować, że coś zrobiła, niż że niepowtarzalna szansa uciekła jej sprzed nosa. Żyje po swojemu, nie posługuje się pustymi frazesami, przez co posądzają ją o całkowity brak empatii. Śmieje się też ze wszystkiego i choć ma swoje dni czarnej rozpaczy, gdy nie chce wyjść z łóżka, to mało kto o nich wie. I zawsze można liczyć na jedno - powie co myśli. Ale wracając... Zastanówcie się. To porywcze i sarkastyczne dziecko uwielbia narzekać na najbardziej błahe rzeczy, na dodatek wszystko wokół niej wybucha, a ona myśli tylko o jedzeniu i pandach... Hmmm. No, taka bałaganiara od siedmiu boleści (co to gubi wszystko co pięć minut, by zaraz to znaleźć), niepunktualna, nie ufająca kaczkom, kolorowa i z mnóstwem śmiechu w zanadrzu (pod płaszczem, za pazuchą)... Czy to cała ona?
Kto wie...
Może tak... Może nie... Ale...
No właśnie, „ale". Każdy ma jakieś „ale” i nie inaczej było w tym przypadku. Emocjonalne z niej dziewczę, łatwo ją zdenerwować, choć i równie łatwo uspokoić. Reaguje instynktownie i porywczo. Poszukuje dreszczyku emocji, działa spontanicznie. A jednak czasami przejawia się jej sceptyczność i cynizm. Trochę wydarzyło się w jej życiu, lecz im więcej się dzieje, tym silniejsza się staje. Ma coraz więcej problemów, aczkolwiek uczy się, jak sobie z nimi radzić. Czuje, że coraz łatwiej jej się uśmiechać, bo ma ku temu liczne, acz niewielkie powody. Nauczyła się, że nie ma co się samemu dołować, bo to tylko pogarsza sytuację.
Stąd też nie ma co się skupiać na tym, co dzieje się pod tą nastroszoną łepetyną, bo sama właścicielka posiada na ten temat znikomą wiedzę (maczały w tym palce pewne osoby trzecie...). Stara się jednak wypracować jak najlepszy sposób na życie. Czyli – nadal wszędzie się gubi, wszędzie śpi, ciągle się spóźnia, wiecznie pakuje się w kłopoty i lata szczęśliwa dookoła, rozsiewając pozytywną energię.
Och, a co teraz? W tym małym pokoiku? To proste – zasnęła. Najwyraźniej nic jej nie groziło, a przynajmniej ona tak nie czuła, bo jej ciało oddało się pełnemu rozluźnieniu, a z ust pragnęła już wydostać się na zewnątrz niewielka strużka śliny. Podramatyzowała, niepotrzebnie się unosiła, a teraz na jej twarzy malował się spokój...
Spokój przed burzą?

Plany i ambicje


Czy żerowanie na innych do końca życia się liczy? Jeżeli tak, to jest to jak najbardziej prawidłową odpowiedzią. W innym przypadku... Cóż. Pewnie zabrzmi to oklepanie i tak – no – nudno, lecz dziewczyna chce być po prostu szczęśliwa. Nigdy nie miała szczególnego planu, jak osiągnąć owo abstrakcyjne poczucie zadowolenia z życia, a zamiast tego wolała działać spontanicznie i żyć jak najlepiej się da w danej chwili. Niby powinnam w tym momencie dopisać jeszcze coś wzniosłego, może nawet związanego z jej kierunkiem studiów (jest na nim tak naprawdę, dlatego że – o - wybuchy, ale fajnie), coś w stylu – chciałaby swą pracą odmienić życia dziesiątek ludzi oraz odnaleźć lek na wampiryzm i likantropię. Niemniej prawda jest nieco inna. Jasne, Lucy pragnie coś osiągnąć, pragnie spotkać odpowiednich ludzi, z którymi będzie dzielić wspólne chwile, ale przede wszystkim pragnie zrozumieć nie tyle świat dookoła, co samą siebie. A, no i chciałaby mieć dużo jedzenia. I pand. Pand nigdy za wiele.

Egzamin wstępny





Wydział Magii Eksperymentalnej || 2 rok
Teleportacja


Ostatnio zmieniony przez Lucy Happymeal dnia Czw Gru 15, 2016 9:52 pm, w całości zmieniany 3 razy

Lucy Happymeal

Lucy Happymeal

Lucy Happymeal
Cytat : Just because you're trash doesn't mean you can't do great things. It's called garbage can, not garbage cannot.

Gif : Lucy Happymeal Panda

Ranga : Food

Punkty doświadczenia : 152

Punkty Życia : 100

Wiek : 19

Krew : półkrwi

Narodowość : brytyjska

Pieniądze : 20 G

Wydział Magii Eksperymentalnej i Katedra Magicznego Sportu

Powrót do góry Go down

Lucy Happymeal Empty Re: Lucy Happymeal

Pisanie by Lucy Happymeal Pon Gru 12, 2016 11:21 pm

Podanie o oklumencję

Chłopiec w nieokreślonym wieku. Wyglądał na starszego ode mnie, ale niewiele... A przynajmniej tak wynikało z moich pierwszych oględzin. Niemniej gdy przyjrzałam się bliżej jego twarzy, nienaturalnie gładkiej, a jednak z oczami o wiele bardziej rozumnymi niż większość, na które wcześniej spoglądałam, zwątpiłam w swój osąd. Na dodatek mój nieproszony gość zdawał się być podejrzanie znajomy...
- Dlaczego chcesz mnie uczyć oklumencji? - spytałam w końcu. Nie rozumiałam jego powodów, nie rozumiałam czego ode mnie chciał i dlaczego w ogóle do mnie przylazł. Były wakacje, odpoczywałam od szkoły, dopiero co ukończonej z naprawdę dobrymi wynikami. Chciałam opierdzielać się do woli, zanim rozpocznę swe uniwersyteckie życie.
Nie zdziwiło mnie, że chłopak mnie zignorował. Zirytował mnie tym, owszem, lecz spodziewałam się tego. Wciąż wydawał mi się dziwnie znajomy, jakbym już go kiedyś spotkała... Próbowałam sobie przypomnieć kiedy i w jakiej sytuacji, niestety napotykałam na mur wewnątrz własnej głowy. W czaszce zaczęło nasilać się miarowe łupanie... Nienawidziłam tego uczucia.
- Nadal można czytać z ciebie jak z otwartej księgi, Lu. – Beznamiętny głos, pod którym być może coś się skrywało. Lecz co? Zbyt wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
- Jesteś bezczelny, wiesz?! I nawet się nie przedstawiłeś!
Bez ostrzeżenia doświadczyłam okropnego bólu głowy. Chwila, to nie tak powinno... Zachwiałam się i tylko dostrzegłam, jak ktoś mnie łapie, bym mało zgrabnie nie wyrąbała się na ziemi, najlepiej waląc po drodze o jakiś kant... A było to wielce prawdopodobne, jako że mój pokój był niezwykle zagracony. Ale... już tego nie widziałam. Miałam ograniczone poczucie rzeczywistości...
Jakim cudem... moim oczom ukazał się Hogwart. Wtedy gdy chciałam spierdzielić z dachu wieży Gryffindoru po niezwykle żenującym wyznaniu...
„TO OSOBISTE!”, pomyślałam oburzona. Poczułam też pewną nostalgię na to wspomnienie... Mogło być ono wesołe, gdyby nie to, jak to wszystko się zakończyło...
Las. Zakazany las, w którym stanowczo nie powinno mnie być. Obok mnie biegła Tall i inne uczennice... Uciekałyśmy przed pają...
- AAAAA! - wykrzyknęłam już na głos. Chciałam się stamtąd wydostać, choć nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to jeszcze nic takiego.
Ostre kłucie, darcie, palenie... Odebrałam to, jak gdyby ktoś roztrzaskiwał na mojej głowie tysiąc butelek. Wbijał igły pod skórę i je tam zostawiał, by zaraz nieco nimi poszperać. Naciągał każdy włos z osobna, nie wyrywając, a jedynie zwiększając nasilenie uścisku...
I nagle coś pękło.
Moim oczom ukazała się twarz, której nie kojarzyłam. Dwunasto-trzynastoletnia ja i dziewczynka w tym samym wieku stojąca obok. Miałyśmy na rękach bliźniacze bransoletki i o czymś rozmawiałyśmy... A obok nas...
Koniec. Jakby ktoś zakorkował butelkę jednym, sprawnym ruchem. Otworzyłam szeroko oczy. Ciężko dysząc, skierowałam na swego oprawcę wzrok pełen nienawiści.
- Co to było... Dlaczego to zrobiłeś?
Czarnowłosy, wymizerniały chłopiec o zapadniętych oczach i niezdrowo bladej cerze. Właśnie na niego patrzyłam, mimo że na nieco bardziej dojrzałego niż przed chwilą... Co tu się wyprawiało?!
- Mam na imię Kris.
Moich uszu dobiegła taka odpowiedź. Nie liczyłam na więcej – zawsze tak było. Skąd to wiedziałam? Nie miałam zielonego pojęcia...

_________________________________________________________


Oczyszczenie własnego umysłu z wszelkich uczuć... Może i wspomnień, aczkolwiek z tym, jak się okazało, przy problemach z pamięcią wcale nie jest tak trudno. Mam nie dopuścić nikogo do swoich myśli, mam innym okazywać tylko czystą kartę. Mieć świeży start i nie być ocenianą. Zamknąć się na innych i stworzyć zaporę nie do przejścia. Ja bym nie dała rady? Ja?!
Było wiele rzeczy, których nie chciałam ujawniać. A o paru co dopiero się dowiedziałam przez tego osobliwego chłopaka...
- No to jak, zaczynamy dzisiejszą lekcję?
Podeszłam do niego z uśmiechem na twarzy. Panowała noc, a dookoła nie było widać poza nami żywej duszy. Nie wiem dlaczego, ale Kris postanowił poprowadzić te „zajęcia” na świeżym powietrzu, w lasku, znajdującym się nieopodal. Przywykłam i choć nadal nie byłam pewna, co o nim sądzić, żywiłam do niego raczej pozytywne uczucia. Bądź co bądź stał się moim nauczycielem, na dodatek wydawało mi się, że kiedyś mogliśmy mieć bliższą relację.
- Yhm.
Przytaknął jedynie głową i nie odezwał się. Wyglądał normalnie i ginął w tłumie. Niepozorny, nieco przygarbiony i dość drobny. Sama nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby nie to, że byliśmy umówieni... i to nie przez moją raczej godną pożałowania spostrzegawczość.
Lecz to nie był czas na pogaduszki i na myślenie o niebieskich migdałach. Usiadłam na trawie, a on naprzeciwko mnie. Ustaliliśmy już dawno, że to o wiele wygodniejsze niż rozbijanie się na ziemi za każdym razem, gdy nie zdążył mnie złapać. A minęło trochę czasu... i zdążyłam nabić sobie parę guzów.
Poczułam to. Nacisk i nieprzyjemne uczucie, jakby ktoś próbował narzucić mi to, co mam widzieć. Przed moimi oczami pojawił się obraz dzisiejszego poranka, gdy to pewien staruszek zirytował mnie w metrze... Skupiłam się i zamiast próbować walczyć z intruzem, postarałam się oczyścić myśli. Od dawna tłamsiłam w sobie emocje. Wszyscy sądzili, że jestem radosna, wesoła i nie potrafię nic ukryć, jednak wbrew pozorom właśnie to było moją najefektywniejszą kryjówką oraz maską przywdziewaną na co dzień. Największy problem miałam z uczuciami - trudno było mi czasami utrzymać je na wodzy. Niemniej musiałam to zrobić, by nie dać przeniknąć komuś w sam głąb swej duszy, by nie zdradzić swych sekretów... Których nawet ja nie byłam świadoma.
Dużo się mówi, że raz na jakiś czas nie myśli się zupełnie o niczym. Spogląda się w okno, tworzy zróżnicowane scenariusze, wręcz przebywa poza ciałem. Trudno to wyjaśnić. Nieraz sama czułam się obco i miałam wrażenie, że pozostaję w niedopasowanym naczyniu, które czas zmienić... Lecz jeszcze nie teraz. Kim byłam naprawdę, co robiłam, gdzie się znajdowałam? Często przypadkiem o tym zapominałam, błądząc w chmurach i obłoczkach beztroskiej nieświadomości.
A jednak... silne ośrodki emocjonalne mnie przyciągały. Wspomnienia szczególnie dla mnie ważne ciągnęły mnie do siebie z niebywałą mocą. List z Hogwartu, który powiedział mi, ze jestem czarownicą i coś we mnie obudził... Pierwszy pocałunek, który sprawił, że nawet wewnętrznie zaczęłam całkiem bełkotać... I ta dziwna dziewczyna z granicy świadomości...I znowu to - ból głowy...
- Dość.
Głos Krisa przywrócił mnie do rzeczywistości. Obserwował mnie... zawiedziony?
- Nie dasz rady. To nie dla ciebie, nie powinienem był próbować. Wykazywałaś spore postępy, ale nie potrafisz zrobić tego ostatniego kroku. Przykro mi...
Zaczął wstawać. Mimo to wiedziałam swoje - prowokował mnie. Chciał mnie wyprowadzić z równowagi, bo był świadomy tego, że jak ktoś wchodzi mi na ambicje, to zaraz włącza mi się rywalizacja. A to wcale nie było dobre w tym przypadku. Koniec. Spojrzałam na niego i nie odzywałam się. Może to i dla mnie niespotykane, niemniej musiałam odrzucić te wszystkie pozory i po prostu się rozluźnić. Nie miałam być Lucy, nie miałam być córką swoich rodziców, nie miałam mieć przyjaciół. Nie miałam mieć nic, z czym jestem związana... A przecież czasami naprawdę ogarniało mnie takie uczucie.
Tak jak sądziłam, nie poszedł sobie. Poczułam to. Aczkolwiek tym razem patrzyłam mu prosto w oczy. Nie poruszałam się, nie uśmiechałam, nic nie robiłam. Po prostu przyglądałam się i siedziałam. Miałam wrażenie, że spoglądam na to wszystko z góry, choć jasnym jest, że nie widziałam całej siebie. Cóż za surrealistyczne uczucie nieobecności. Ale opłacało się.
Zobaczyłam lekkie zaskoczenie i uśmiech malujący się na twarzy chłopaka. Nie liczyłam na pochwałę i jej nie oczekiwałam. Oto osiągnęliśmy to, na czym nam zależało... Chociaż jak zawsze to i tak może być niewystarczające - nie wiadomo bowiem, co jeszcze przed nami...
Ja nawet nie wiem, co pozostawiłam za sobą – i chyba nie powinnam do tego dążyć. Im więcej się dowiem, tym trudniej będzie mi to ukryć.

Lucy Happymeal

Lucy Happymeal

Lucy Happymeal
Cytat : Just because you're trash doesn't mean you can't do great things. It's called garbage can, not garbage cannot.

Gif : Lucy Happymeal Panda

Ranga : Food

Punkty doświadczenia : 152

Punkty Życia : 100

Wiek : 19

Krew : półkrwi

Narodowość : brytyjska

Pieniądze : 20 G

Wydział Magii Eksperymentalnej i Katedra Magicznego Sportu

Powrót do góry Go down

Lucy Happymeal Empty Re: Lucy Happymeal

Pisanie by Finta Mészáros Czw Gru 15, 2016 10:19 pm

AKCEPTUJĘ
kartę postaci wraz z teleportacją oraz podanie o oklumencję. Miłej gry!

Finta Mészáros

Finta Mészáros

Finta Mészáros
Cytat : Jeśli przestrzegasz wszystkich zasad, omija cię cała zabawa.

Gif : .

Ranga : Człowiek z ulotki

Punkty doświadczenia : 160

Punkty Życia : 98%

Wiek : 21

Krew : Półkrwi

Narodowość : Węgier

Pieniądze : 43G i coś

Wydział Magii Eksperymentalnej i Katedra Magicznego Sportu

Powrót do góry Go down

Lucy Happymeal Empty Re: Lucy Happymeal

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content



Powrót do góry Go down

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach