Pokój pracowników dydaktycznych
:: Międzynarodowy Uniwersytet Magii i Czarodziejstwa “Veneficium” :: Wydział Magii Eksperymentalnej i Katedra Magicznego Sportu :: ♦ Budynek BB :: II piętro
Strona 1 z 1 • Share
Pokój pracowników dydaktycznych
Przytulny pokój, w którym profesorowie, doktorzy i laboranci mogą odpocząć od studentów i denerwującego dźwięku, który rozlega się na korytarzu tego piętra. Na jednej ze ścian znajduje się wielka tablica korkowa, na której powinny być poprzypinane plany zajęć, ale niestety - wisi na niej jedynie karykatura jednego z profesorów, najpewniej zabrana jakiemuś śmieszkowi w czasie zajęć. Karykatura jest tak nieporadnie zrobiona, że nie da się niestety rozpoznać, kogo przedstawia.
Veneficium
Re: Pokój pracowników dydaktycznych
Clotilde Coletti, Clotilde Coletti, Colettilde Clotetti, cholera nie mogła mieć prostszego imienia?! - myślał desperacko Pan Nyeste, od niechcenia nakierowując różdżką grupce lewitujących segregatorów, by wsunęły się w odpowiednie, otwarte na oścież drzwi i z cichym stukotem opadły na stół. Podobnie zrobił podążający za nimi ekspres do kawy wypożyczony z dziekanatu – jeszcze nosił na sobie skrawki podartych dokumentów, które Luciel leniwie strzepywał po drodze. Jego urocza żona dzisiaj rano postanowiła sobie zaklepać lepsze miejsce do przesłuchań po długiej i wyczerpującej dyskusji – innymi słowy: poprzez grę w papier-kamień-nożyce podczas mycia zębów. Nie zamierzał jednak narzekać, potraktowali wybór z dziecinnym profesjonalizmem, bo nie liczyło się miejsce, ale samo przesłuchanie. Dzieciaki były tylko świadkami, więc mogliby zabrać je nawet na piknik przy jeziorze i tym lodowym tornadzie, ale Samantha uparła się, że ma być jak na Owutemach – na galowo. Dlatego też jej mąż dzielnie zgolił swój trzydniowy zarost i przywdział garnitur, ale kiedy tylko zszedł żonie z oczu od razu zerwał z szyi pętle krawata i włożył ją do kieszeni. Ostatnie dwa guziczki koszuli pod jego szyją również zostały rozdzielone – był to dramat miłosny w dwóch ruchach.
Mężczyzna wkroczył do pokoju tuż za ekspresem i zostawił drzwi uchylone. Uprzątnął już wczoraj, więc zostało tylko odesłać maszynkę do mielenia ziaren i mieszania ich z wodą na drugi stolik, żeby nie poprzeszkadzała i samemu umościć się idealnie za fortem z segregatorów. Zupełnie jakby na naprzeciwległym krzesełku, stojącym po drugiej stronie stołu, miał zasiąść smok, a nie młoda czarownica.
Mężczyzna wkroczył do pokoju tuż za ekspresem i zostawił drzwi uchylone. Uprzątnął już wczoraj, więc zostało tylko odesłać maszynkę do mielenia ziaren i mieszania ich z wodą na drugi stolik, żeby nie poprzeszkadzała i samemu umościć się idealnie za fortem z segregatorów. Zupełnie jakby na naprzeciwległym krzesełku, stojącym po drugiej stronie stołu, miał zasiąść smok, a nie młoda czarownica.
Mistrz Gry
Re: Pokój pracowników dydaktycznych
Nyeste... Nestey... Nestea... Ładnie. Jak oranżada.
Clotilde bardzo się ucieszyła, kiedy pan Nestea zaprosił ją na rozmowę. Może dlatego, że ludzie rzadko kiedy zapraszali ją na rozmowę, a jeśli już to robili, to bardziej przypominała ona monolog, podczas którego za wszelką cenę starali się jej udowodnić, że dwa plus dwa równa się cztery, a trawa jest zielona. Albo się darli. Jak James. Teraz pewnie też by się na nią darł, dlatego nic mu nie powiedziała. Ani Nonnie. Żadne z nich by nie zrozumiało, że to wszystko to wcale nie jej wina i w ogóle to ona nic złego nie zrobiła i tylko przyszła nie tam gdzie trzeba - miała po prostu szczęście! Tak.
Pan Nestea chyba jednak potrafił to zrozumieć i jeszcze chciał wysłuchać tego co ma do powiedzenia, a Clotilde bardzo lubiła mówić. Dlatego ubrała się tego dnia bardzo elegancko, a nawet założyła musztardową marynarkę dziadka i przewiązała ją w talii krawatem, żeby nie majtała się na boki. I tylko troszeczkę było jej przykro, że nie kupiła po drodze żadnego ciasta. Z drugiej strony, nie wiedziała nawet czy pan Nestea lubił ciasta, a byłby przypał, gdyby był na jakiejś diecie, nie?
Weszła więc do budynku z pustymi rękami i uśmiechem na ustach, a kiedy doszła już do właściwych drzwi, zapukała w nie i pchnęła, na widok eleganckiego pana jej uśmiech stał się jeszcze większy.
Clotilde bardzo lubiła eleganckich panów.
W sumie, tych mniej eleganckich też...
- Cze... Dzień dobry. - dygnęła, tak jak przystało na elegancką dziewczynkę.
Clotilde bardzo się ucieszyła, kiedy pan Nestea zaprosił ją na rozmowę. Może dlatego, że ludzie rzadko kiedy zapraszali ją na rozmowę, a jeśli już to robili, to bardziej przypominała ona monolog, podczas którego za wszelką cenę starali się jej udowodnić, że dwa plus dwa równa się cztery, a trawa jest zielona. Albo się darli. Jak James. Teraz pewnie też by się na nią darł, dlatego nic mu nie powiedziała. Ani Nonnie. Żadne z nich by nie zrozumiało, że to wszystko to wcale nie jej wina i w ogóle to ona nic złego nie zrobiła i tylko przyszła nie tam gdzie trzeba - miała po prostu szczęście! Tak.
Pan Nestea chyba jednak potrafił to zrozumieć i jeszcze chciał wysłuchać tego co ma do powiedzenia, a Clotilde bardzo lubiła mówić. Dlatego ubrała się tego dnia bardzo elegancko, a nawet założyła musztardową marynarkę dziadka i przewiązała ją w talii krawatem, żeby nie majtała się na boki. I tylko troszeczkę było jej przykro, że nie kupiła po drodze żadnego ciasta. Z drugiej strony, nie wiedziała nawet czy pan Nestea lubił ciasta, a byłby przypał, gdyby był na jakiejś diecie, nie?
Weszła więc do budynku z pustymi rękami i uśmiechem na ustach, a kiedy doszła już do właściwych drzwi, zapukała w nie i pchnęła, na widok eleganckiego pana jej uśmiech stał się jeszcze większy.
Clotilde bardzo lubiła eleganckich panów.
W sumie, tych mniej eleganckich też...
- Cze... Dzień dobry. - dygnęła, tak jak przystało na elegancką dziewczynkę.
Clotilde Coletti
Re: Pokój pracowników dydaktycznych
Luciel dla zabicia czasu oczekiwania, przeglądał po raz kolejny segregator, w którym kartki zajmowały skopiowane informacje na temat studentki. Jak dotąd nienotowana, spisane były tylko jakieś małe przewinienia związane z eksperymentami, ale Wilczyński już poinformował go, że KAŻDY podopieczny WME miał taki wpis. Ba, nawet pracownicy mieli. Czarnowłosy przesunął więc pobieżnie po notatkach, natrafiając tylko na wspomnienia o „abstrakcyjnym myśleniu” dziewczyny i „niekonwencjonalnym radzeniu sobie z problemami”. A wszystkie te stwierdzenia mocno doprawiła za duża o kilkadziesiąt numerów, musztardowa marynarka.
Zaraz, co?
Mężczyzna obejrzał się na dziewczynę i najpierw w fotel wgniotła go jej niekonwencjonalna stylówa, a potem jej przywitanie, niczym szpilką w tyłek, zmusiło go do podniesienia się z krzesła.
- Dzień dobry, Panno Coletti. Nyeste Luciel. – Tak. Tak, udało mu się. To pierwszy na drodze licznych sukcesów. Wyciągnął dłoń w stronę czarnowłosej, gotów uścisnąć ją jeśli tylko Clotilde tego zechciała, po czym wskazał jej miejsce naprzeciwko. - Proszę wejść. Kawy, herbaty, mleka?
On miał szklankę z mlekiem obok siebie. Proszę się nie śmiać.
- Bardzo się ciesze, że się Pani pojawiła. Powód naszego spotkania, mam nadzieję, całkiem dokładnie przedstawiłem w liście. Ze swojej strony teraz pouczę tylko Panią, że wszelkie kłamstwa lub niedopowiedzenia będą traktowane z surowością przeszkadzania w dochodzeniu. I dokładnie tak karane – odparł tonem człowieka wypowiadanego tę samą formułkę już jakiś tysięczny raz z rzędu i chyba nawet nie zauważyłby, jakby ze zmęczenia poplątał słowa. Zasiadł na krześle i zdecydował, że zanim zacznie przesłuchania, najpierw poda coś do picia.
Zaraz, co?
Mężczyzna obejrzał się na dziewczynę i najpierw w fotel wgniotła go jej niekonwencjonalna stylówa, a potem jej przywitanie, niczym szpilką w tyłek, zmusiło go do podniesienia się z krzesła.
- Dzień dobry, Panno Coletti. Nyeste Luciel. – Tak. Tak, udało mu się. To pierwszy na drodze licznych sukcesów. Wyciągnął dłoń w stronę czarnowłosej, gotów uścisnąć ją jeśli tylko Clotilde tego zechciała, po czym wskazał jej miejsce naprzeciwko. - Proszę wejść. Kawy, herbaty, mleka?
On miał szklankę z mlekiem obok siebie. Proszę się nie śmiać.
- Bardzo się ciesze, że się Pani pojawiła. Powód naszego spotkania, mam nadzieję, całkiem dokładnie przedstawiłem w liście. Ze swojej strony teraz pouczę tylko Panią, że wszelkie kłamstwa lub niedopowiedzenia będą traktowane z surowością przeszkadzania w dochodzeniu. I dokładnie tak karane – odparł tonem człowieka wypowiadanego tę samą formułkę już jakiś tysięczny raz z rzędu i chyba nawet nie zauważyłby, jakby ze zmęczenia poplątał słowa. Zasiadł na krześle i zdecydował, że zanim zacznie przesłuchania, najpierw poda coś do picia.
Mistrz Gry
Sponsored content
:: Międzynarodowy Uniwersytet Magii i Czarodziejstwa “Veneficium” :: Wydział Magii Eksperymentalnej i Katedra Magicznego Sportu :: ♦ Budynek BB :: II piętro
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|